Moim marzeniem jest:

Zobaczyć Legoland

Jakub, 8 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Katowice

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Pani Ania z mężem

  • Hażlach spełnia marzenie Kubusia

pierwsze spotkanie

2012-04-18

Połowa kwietnia za nami. Wiosna wokół, przyroda pięknie otwiera przed nami swoje oblicza, więc my, radośni jak pogoda za oknem, w słoneczne popołudnie wybraliśmy się do zabrzańskiego szpitala na spotkanie z 6-letnim Kubusiem.

Po godzinnej jeździe znaleźliśmy się na miejscu. Wchodząc na oddział zastaliśmy Kubę czytającego książkę przy oknie. Marzyciel z Mamą przywitali nas bardzo ciepło, a oderwanemu właśnie od lektury chłopczykowi wręczyliśmy podarunek – zestaw Lego. Kuba rozpakował prezent. Początkowe speszenie minęło i na dziecięcej twarzy pojawił się uśmiech, który nie znikał do końca spotkania.

Marzyciel w skupieniu układał klocki, wymieniając się z nami wrażeniami. Precyzja i pasja, z jaką układał klocki Lego, wskazywała na duże zainteresowanie tematyką. Chłopczyk chętnie rozmawiał z wolontariuszami, raz po raz unosząc wzrok w naszą stronę znad układanych właśnie elementów Lego. Kuba opowiedział nam o swoim nowym kolorowym pokoiku, a po jakimś czasie wzruszony zdradził, że jego marzeniem jest wyjazd do Legolandu.

Żegnając się z chłopcem i jego Mamą w głowach huczała nam jedna myśl: mamy nadzieję, że marzenie Kubusia szybko zostanie spełnione!

spełnienie marzenia

2013-08-25


Serdeczne podziękowania dla osób, które pomogły w organizacji wyjazdu, a w szczególności dla:
P. Ani, Polskiej Misji Katolickiej w Monachium, na czele z P. Barbarą Małoszewską, P. Andrzejowi Halembie, P. Edwardowi Halembie, P. Dariuszowi Liszce wraz z córeczką Martusią.
To dzięki Nim Kubuś mógł przeżyć niezapomniane chwile przez cały okres spełniania marzenia.

„To był mój najlepszy dzień w życiu!” – Jakub - Marzyciel

„Owiało nas świeże, błękitne powietrze wczesnego poranka. Czułam się cudownie, oczyszczona z lęku, odświeżona i zadziwiająco spokojna. Szklany klosz podniósł się, zawisł wysoko nad moją głową. Czułam na ciele ożywczy powiew łagodnego wiatru.” – pisała Sylwia Plath.
Prawie dwa lata oczekiwania! – nareszcie! Szklany klosz podniósł się, a sen chłopca ziścił się w 100%!
Kilka miesięcy temu, po trudnym i długotrwałym leczeniu, Marzyciel otrzymał zgodę lekarza na wyjazd do wymarzonego Legolandu. Pamiętam słowa rodziców, którzy opowiadali mi, jak Kubuś przechadzał się po szpitalnych korytarzach i opowiadał napotkanym, niedowierzającym do końca współpobratymcom: - pojadę do Legolandu, muszę TYLKO wyzdrowieć!

I stało się! - 23 sierpnia wyruszyliśmy wspólnie z rodziną chłopca na lotnisko w Pyrzowicach, skąd samolotem dolecieliśmy do Monachium. Tam czekała na nas P. Barbara wraz z P. Andrzejem, którzy „doręczyli” nas do wcześniej zabukowanych już miejsc w pokojach bardzo przyjemnego hotelu, znajdującego się tylko 500m od samego centrum stolicy Bawarii! Po krótkim odpoczynku w swoich apartamentach, udaliśmy się na syty obiad. Wieczorem znów mogliśmy liczyć na P. Andrzeja, który oprowadził nas po mieście, pokazując miejsca ważne, ciekawe i zabytkowe.
Nieprzespana noc, pełna zniecierpliwienia, podała dłoń radosnemu promykowi jutrzenki. Nadszedł poranek, dnia następnego – 24 sierpnia 2013 r. Omotany chęcią jak najprędszego wyjścia ze szponów barbarzyńskiego oczekiwania Kubuś, mógł wreszcie spokojnie i lakonicznie na laurach epitafium uiścić swoje lata cierpień, bólu i ekspresji.
Szklany klosz podniósł się.
Uzbrojony po brzegi w ponadprzeciętną wiarę i nadzieję, nasz pełen odwagi i cierpliwości Marzyciel dotknął swoich największych pragnień. Nasiąknął nimi i sam je przesiąknął, kipiąc radosnym entuzjazmem.
Szklany klosz podniósł się.
Jesteśmy w Legolandzie! – zawołał.
Szczęścia i uśmiechu co niemiara! - na każdym kroku towarzyszyło nam coraz więcej przygód i niespodzianek. Okazało się, że ten wspaniały park rozrywki to miejsce, w którym dzieci mogą spędzić czas bawiąc się i ucząc jednocześnie. Przygoda zaczęła się od zwiedzania wielu miast w wersji mini – tętnią one swoim własnym życiem – wielość ruchomych elementów wręcz onieśmielała. Następnie mieliśmy okazję skorzystać z wielu atrakcji przeznaczonych „tylko dla odważnych” = „tylko dla Marzyciela”, gdyż każdy z nas - pozostałych osób towarzyszących - nie miał takiej śmiałości jak sam Kubuś. Niezapomnianymi dla Niego pozostaną na pewno przeogromne karuzele, bajkowe kolejki, park wodny pełen rekinów, seans w kinie, wizyta w fabryce klocków, zniewalające pokazy Chińskiego Cyrku Narodowego, komponowanie muzyki ruchem stóp, wyśmienity obiad, przedstawienie iluzjonisty kabareciarza, walki na wodę na pirackich statkach, pływanie motorówką i wiele, innych pozytywnych doświadczeń, naznaczonych pełnią szczęścia. Próg Legolandu przekroczyliśmy ok. godziny 10:00, a czas na skróty pędząc przeniósł nas w ciągu kilku chwil aż do późnego wieczora, kiedy to podstawionym Shuttle Busem opuściliśmy Günzburg, udając się w podróż z powrotem do hotelu.
25 sierpnia to ostatni dzień naszego pobytu w Niemczech. Po bardzo dobrze przespanej nocy udaliśmy się na wspólny spacer do centrum Monachium, a następnie, z pomocą P. Andrzeja i Jego kolegi (którego imienia nie pamiętam, lecz równie mocno Mu dziękujemy za pomoc!) pojechaliśmy na lotnisko i wróciliśmy samolotem do Polski.

„Nigdy nie jest za późno, aby mieć szczęśliwe dzieciństwo”