Moim marzeniem jest:

Biały konik

Mariolka, 6 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Pan Andrzej Woda

pierwsze spotkanie

2006-11-10

 

Wydawać by się mogło, że małe dziewczynki mają małe marzenia. A nieprawda! Spotkałyśmy dziewczynkę, która ma Wielkie Marzenie. 
Spotkanie z Mariolką wypadło nam nieoczekiwanie w piątek: niestety dziewczynka musiała przyjechać do szpitala 2 tygodnie wcześniej niż to było zaplanowane. Dla nas to była wspaniała okazja, żeby spotkać tak uroczą Marzycielkę. 
Przeprowadziwszy wcześniej wywiad z Mamą na temat lodołamacza, przyjechałyśmy do Mariolki zaopatrzone w książki, które uwielbia. Najważniejszym prezentem była książka o koniach, które są jej największą pasją. Dziewczynka była nieco zawstydzona nasza wizytą; kiedy przedstawiałyśmy kategorie marzeń, nie ośmieliła się opowiedzieć nam o swoich zainteresowaniach i marzeniach. Poprosiłyśmy o zastanowienie się i obiecałyśmy przyjść za kilka dni. 
W poniedziałek zadzwonił telefon od Mamy: jest decyzja! Kiedy we wtorek przybiegłam do Mariolki, zastałam ją odmienioną: już nie była taka poważna i spięta, odważnie opowiedziała o swoim Marzeniu. To ma być koń. Niedaleko domu jest szkółka jeździecka i Mariolka już jeździła konno, już zdążyła pokochać konie... Bardzo przydatny okazał się przewodnik, który zaniosłyśmy jako lodołamacz: dokładnie przyjrzałam się, jaki to koń ma być - siwa klacz pod siodło. 
A jak już będzie biały koń to i pewnie jakiś książe się znajdzie...

spełnienie marzenia

2006-12-17

 

Spełnić czyjeś marzenie to wielka radość. A jak wspaniale jest spełnić marzenie tuż przed Bożym Narodzeniem!
Niedziela była zimna, mglista, deszczowa. Droga do Nowego Sącza minęła jednak w miarę szybko i bez kłopotów. Najpierw pojechaliśmy do Wielogłów, do stajni Pana Andrzeja Wody, który podarował konia dla Mariolki. Brytania - tak nazywa się przepiękna, dziesięcioletnia klacz siwej maści - właśnie taka, jaką wymarzyła sobie Marioleczka. Jest rzeczywiście śliczna, łagodna, przyzwyczajona do pracy z dziećmi. Pan Andrzej specjalnym pojazdem przewiózł Brytanię do oddalonej o 12 km Nawojowej. Tam już czekała nasza Marzycielka z Rodziną. Jak uśmiechnęła się jej buzia, gdy zobaczyła swojego konika! Jak śmiały jej się oczy, kiedy dotknęła pierwszy raz swojej Brytanii! Jeszcze nieśmiało, z niedowierzaniem, ostrożnie. Na zapoznanie się lepsze i zaprzyjaźnienie przyjdzie czas później.
Nastąpiło uroczyste zaprowadzenie klaczy do jej nowego domu. Widać było, że jest zestresowana i zdenerwowana po przenosinach, więc po dopełnieniu formalności w stajni zostawiliśmy Brytanię, żeby zapoznała się z otoczeniem i uspokoiła. Oczywistym było, że Mariolka wróci do niej jeszcze po południu…
W domu zaprezentowaliśmy dziewczynce ciąg dalszy niespodzianki: przecież jeździec musi mieć swoje siodło a koń swoje ogłowie! I te właśnie sprzęty dostała od nas marzycielka. Wspaniały obiad, pogaduszki przy herbacie, psoty całej trójki dzieciaczków - Marioleczki, Aneczki i Szymka - czas tak szybko upłynął. Jeszcze tylko wspólne zdjęcie, uściski, życzenia świąteczne - i trzeba było wracać do domu. W samochodzie było cicho… Każdy chyba myślał o tym cudownym marzeniu, spotkaniu z tak sympatyczną Rodziną, o uśmiechniętych oczach Mariolki.

 

P.S. Hop hop, Książę z bajki…! W Nawojowej mieszka Królewna z białym koniem…!