Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2011-07-09
W piękny letni dzień wybrałyśmy się na pierwsze spotkanie z nowym Marzycielem Mikołajem. Żeby go odwiedzić musiałyśmy się wybrać aż do Zambrowa. Miasteczko okazało się bardzo urocze kryjącymi wiele ciekawych tajemnic pośród swoich zakamarków. W jednym z nich była magiczna ulica, na której mieszkał nasz Mikołaj. Puk puk puk... Uśmiechnięta siostra Mikołaja zaprosiła nas do środka i ujrzałyśmy naszego małego szkraba. Przywitał nas uśmiechem od ucha do ucha, który później towarzyszył mu przez cały czas. Tym bardziej, że zaraz zaczął udawać pieska - szczekał i wchodził do budy, (czyli pod stół). Zaraz potem pokazał nam super prezent, który dostał od rodziców - czapkę, gaśnicę i młotek strażacki. Z tymi akcesoriami wyglądał jak prawdziwy strażak, którym od zawsze chce zostać. My również, wiedząc o jego planach, przyniosłyśmy mu strażacki prezent. Żeby jednak nie było za łatwo, postawiłyśmy go za naszymi plecami i pobawiłyśmy się w podchody. W pewnym momencie przyszli rodzice Mikołaja z jego siostrą i bratem. Gdy cała rodzinna znalazła się w komplecie, zaczęłyśmy obdarowywać dzieci podarunkami. Pierwsza ogromna paczka przeznaczona dla Mikołaja zawierała w sobie ogromy wóz strażacki. Kiedy Marzyciel go zobaczył, na jego uśmiechniętej buźce zapanował podwójnie wielki uśmiech! Mały od razu zaczął się nim bawić, tym bardziej, że samochód był wyposażony w wielką, wyciąganą drabinę.
Wraz z mniejszym strażackim wozem z drugiej paczuszki, którego również od nas dostał, Mikołaj cieszył się teraz całym kompletem super straży pożarnej - trzy ekstra samochody, profesjonalny kask i inne gadżety. Można się zabierać za gaszenie pożarów. Następnie zaczęliśmy wręczać pozostałe prezenty dla rodzeństwa. Najstarsza z sióstr dostała klepsydrę. Tato się śmiał, że będzie odmierzała nią czas przy odrabianiu lekcji. Druga siostrzyczka dostała skarbonkę, która przy wrzucaniu pieniędzy zaczynała się świecić. W środku znajdowały się małe kuleczki świecące różnymi kolorami. Czary... Braciszek Mikołaja dostał nie mniej magiczną piłkę, która robiła się szeroka i wielka, jak się nią rzucało, a gdy trafiała do rąk, automatycznie robiła się mała. Wszyscy byli taką piłką zachwyceni i razem z Mikołajem oraz całą jego rodziną rzucaliśmy się nią wesoło. Zabawa trwała w najlepsze, ale że nadszedł koniec prezentów, nasz mały marzyciel postanowił, że sam będzie prezentem! Zapakował się w zielony papier, a brat obwiązał go wstążką.
Nadeszła pora na zadanie najważniejszego pytania - o czym marzy Mikołaj? Okazało się, że chciałby wyjechać do Disneylandu z całą rodzinną, ale przyznał, że do końca nie jest tego pewien. Marzy, bowiem też o innych rzeczach, więc postanowił, że musi to jeszcze przemyśleć. Postanowiliśmy, więc, że się umówimy z nim na następne radosne spotkanie, a do tego czasu nasz wspaniały Marzyciel zastanowi się nad swoim marzeniem.
spotkanie
2011-07-25
Dzisiejsze spotkanie z Mikołajem zaczęło się od piaskownicy. Otóż jak przyjechałam do Marzyciela, chłopak bawił się na całego z kolegami w piasku oraz grał z nimi w piłkę. Bardzo ładna pogoda sprawiała, że na podwórku było tak fajnie, że Mikołaj cały był pochłonięty zabawą. Jednak, gdy mnie zobaczył, od razu domyślił się, po co pojawiłam się w jego bajkowym świecie. Dzięki temu na twarzy Marzyciela pojawił się śliczny uśmiech.
Później Mikołaj bawił się piłką z rodzeństwem, ale tylko do czasu, gdy na podwórko przybyła jego przyjaciółka. Wtedy zapomniał o wszystkich i bawił się tylko z nią. Niestety tej zabawie zaczęło się przyglądać coraz więcej chmurek i pogoda zaczęła się psuć. Poszliśmy więc do domu. Tam Mikołaj dostał swój pierwszy telefon! Mógł teraz zadzwonić do siostry i powiedział, że dzięki temu będzie go zabierał ze sobą do szpitala. Co prawda trochę czasu zajęło rozszyfrowanie sposobu, jak obsługiwać nowy sprzęt, ale Mikołaj mógł się cieszyć ze swojego niebieskiego foniku. Po niespodziance przyszedł moment na malowanie marzenia. Na kartce papieru powstał dwuosobowy samochód na akumulator. A czemu dwuosobowy? Bo Marzyciel koniecznie chce wozić swoją przyjaciółkę na wspólne podróże! A potem, jak zepsuje się samochód rodziców, to będzie ich podwoził do pracy :)
Marzenie wspaniałe i Marzyciel wspaniały. Teraz zabieramy się do roboty, by tak przesympatycznemu Marzycielowi pomóc w spełnieniu tak wybornego marzenia.
spełnienie marzenia
2011-09-18
Końcówka lata, słońce jeszcze grzeje ciepłymi promieniami i można było wyruszać do Mikołaja z czarnym bmw. Wielka niespodzianka, więc Marzyciel nie spodziewał się dzisiaj gości. Jaka będzie reakcja po ujrzeniu marzycielskiego samochodu, czy akurat taki, jaki sobie chłopiec wymarzył - zastanawiałam się jadąc do Mikołaja.
Z balonami, z mniejszymi niespodziankami weszłam do domu chłopca, jak tylko mnie zauważył twarz rozpromieniła i pojawił się śliczny uśmiech. Mikołaj rozdzielił po balonie dla wszystkich a potem zaczął rozpakowywać prezenty. Ten najważniejszy czekał na podwórku, ale o tym jeszcze Marzyciel nie wiedział. Następny do kolekcji ulubiony wóz strażacki a potem specjalne rękawiczki i kask. To wszystko przyda się roweru, cieszył się Mikołaj. W nowym kasku i rękawiczkach wyszliśmy na podwórko, by Mikołaj pojeździł na rowerze. A tam czekało już na Niego marzenie. O rowerze chłopak bardzo szybko zapomniał. Na początku z lekką nieśmiałością, potem już z większą odwagą chłopiec podszedł do czarnego autka. Mała instrukcja, co i jak działa i Mikołaj jak prawdziwy kierowca zaczął jeździć swoim marzeniem. Ileż było radości i szczęścia z jazdy. Tu prosto, tam trzeba zaparkować a potem jeszcze jazda do tyłu. Różne kombinacje, raz szybciej a raz wolniej, Mikołaj jeździł i jeździł. Paliwo się skończyło i było trzeba zatankować. Jak na początkowego kierowcę, było trzeba też i trochę odpocząć. W tym czasie została zaproszona na podwórko przyjaciółka Mikołaja, by mogli razem pojeździć. Wspólna jazda ucieszyła naszego Marzyciela jeszcze bardziej. Przy okazji chłopak z wielką dumą obserwował, jak każdy z kolegów interesował się Jego samochodem. Przecież taki marzycielski to już jest własnością Mikołaja. Wręczenie jeszcze tylko dyplomu i ze spełnioną misją, że o taki samochód chodziło dla Mikołaja, można było wyruszać w podróż powrotną do domu.
Dziękujemy Tobie Mikołaju, że mogliśmy pomóc Tobie spełnić tak wyśmienite marzenie. Uśmiechaj i raduj się cały czas, tak jak dziś to robiłeś. Niech szczęście towarzyszy Tobie przez cały czas.
Marzenia są po to, by móc je spełniać. Dziś nam to się udało. Udało się to dzięki klikaczom z całej Polski. Dzięki Wam, dzisiejszego dnia Mikołaj mógł wsiąść do swojego wymarzonego autka i będzie mógł na nim zdobywać świat. Z całego serca dziękujemy i życzymy, by Wasze marzenia mogły się spełniać, tak jak dziś się spełniło marzenia Mikołaja.