Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Barcelony

Magda, 11 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Katowice

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2011-04-11

Wycieczka do krainy trolli i wszechobecnych reniferów, nieustraszonych wikingów, królowej Sonji i króla Haralda, fiordów i lodowców, krainy bezkresnych i pustych przestrzeni, największego europejskiego lodowca i najdłuższego drogowego tunelu świata, kraju w którego stolicy – jako jedynej na naszym kontynencie – na pastwiskach pasą się owce i krowy - Norwegii!!

 

Marzycielka Magda powitała nas nieco nieśmiałym, acz uroczym uśmiechem – a Jej Mama dobrą kawą, pysznym ciastem (czy dużym nietaktem będzie wproszenie się na to ciasto raz jeszcze?) i innymi słodkościami. Ów nieśmiały uśmiech był jednak pierwszą i ostatnią oznaką onieśmielenia. Dogadaliśmy się szybko, a do przełamania lodów między nami nie był nawet potrzebny zwyczajowy lodołamacz, który nietypowo wręczyliśmy dopiero na zakończenie spotkania.

 

Madzia okazała się być osobą o różnorakich talentach… Naszej rozmowie przysłuchiwały się ulepione przez dziewczynkę gliniane figurki, które wygodnie rozsiadły się na półkach w Jej pokoju i czujnie nas obserwowały. Oparta o stojak, na to, by ponownie znaleźć się w Jej rękach, przyglądając się nam, cierpliwie czekała gitara, na której Madzia uczy się grać. A wśród wielu książek puszyła się zebraną w niej wiedzą ta jedna – do nauki języka norweskiego. Wtedy jeszcze tego nie rozumieliśmy... A że uzdolnieniom Madzi dorównuje Jej wiedza i ciekawość świata i że trudno było znaleźć temat, na który nie miałaby jakiejś ciekawostki w zanadrzu, to na miłej rozmowie czas upływał szybko. Jednak do domu Madzi sprowadził nas konkretny cel… Broniliśmy się przed tym, odwlekaliśmy ten moment, chcąc spędzić w Jej towarzystwie dużo więcej czasu, nawet daliśmy się Jej przepytać z matematyki – jednak przecież to Magda była tego wieczoru gwiazdą, to Ona była najważniejsza – Ona i Jej marzenie…Wsłuchaliśmy się wiec w Jej opowieść… 

 

Niełatwo porzucić trzy marzenia, by wybrać to jedno, największe… Bo choć tak bardzo chcielibyśmy, być spadającą gwiazdą w czyichś marzeniach i spełniać każde życzenie, to jednak możemy tylko to najważniejsze. Wyjścia zatem nie było, wybór musiał się dokonać – padło na wycieczkę do krainy trolli i wszechobecnych reniferów, nieustraszonych wikingów, królowej Sonji i króla Haralda, fiordów i lodowców, krainy bezkresnych i pustych przestrzeni, największego europejskiego lodowca i najdłuższego drogowego tunelu świata (24 i pół kilometra, kochani, wydrążone w zboczu góry), kraju, w którego stolicy – jako jedynej na naszym kontynencie – na pastwiskach pasą się owce i krowy - Norwegii. Nooo, ten podręcznik do nauki norweskiego, teraz wszystko jasne… Bo widzicie, to nie chwilowa zachcianka, to prawdziwe, wielkie pragnienie, które teraz ma się spełnić.


Na zakończenie spotkania wręczyliśmy Madzi zwyczajowy lodołamacz – było nim wszystko, co potrzebne do stworzenia przez Nią kolejnych glinianych cudów, czyli różne rodzaje gliny, farby i spory zestaw narzędzi, które sprawią, że w rękach Magdy gliniana bezkształtna masa po chwili stanie się pięknym łabędziem, aniołem czy wenecką maską. Ale nie wyszliśmy z pustymi rękoma – Marzycielka obdarowała nas niektórymi ze swoich glinianych dzieł… Jedno z nich – piękny aniołek – trafi do naszego Szpitala, a Madzia w ten sposób będzie obecna z wszystkimi dzieciakami, które tam powracają do zdrowia.

 

spotkanie

2013-06-20

Czasami należy zmienić marzenie, ale kto powiedział, że nowe marzenie będzie gorsze od poprzedniego… Właśnie musiałam podjąć decyzję o zmianie kierunku podróży swoich marzeń. Początkowo chciałam odwiedzić Norwegię – krainę trolii, reniferów, nieustraszonych wikingów, krainę, która zachwyca swoim pięknem przyrody i dziewiczością, ale przy moim obecnym stanie zdrowia nie jestem w stanie wytrzymać tempa w jakim musiałabym zrealizować moje marzenie. Głęboko jednak wierzę w to, że kiedyś będzie mi dane poznać państwo królowej Sonji i króla Haralda, że odkryję wszystkie tajemnice tej jakże cudownej krainy, gdzie można podziwiać nie tylko fiordy, ale również białe noce, a człowiek czuje się tam jakby był w „siódmym niebie”.


Tym razem postanowiłam wyruszyć na południe Europy, bo właśnie poznanie Barcelony jest moim drugim marzeniem. Pragnę wraz z rodzicami odwiedzić Ogrody Gaudiego, z nimi chcę również stanąć na progu Sagrady Famili - świątyni pokutnej Świętej Rodziny, zaprojektowanej przez Antoniego Gaudiego.


Odkrywanie uroków Barcelony jest prawdziwą ucztą dla duszy i zmysłów, ale podróż bez rodziców nie ma dla mnie sensu, pragnę z nimi cieszyć się każdą chwilą, z nimi chcę przeżyć to, co najpiękniejsze, czyli moje marzenie. Uważam, że skoro ma zostać spełnione, to niech będzie mi dane cieszyć się tym marzeniem wraz z bliskimi. Mam nadzieję, że w końcu poznam miasto Gaudiego, o którym tyle czytałam, że zobaczę Casa Mila, w którym obecnie mieści się muzeum Gaudiego, że odkryje to, co do tej pory jest dla mnie tylko tajemnica i skrytym pragnieniem.


Nie ukrywam, że nie mogę doczekać się podróży do miejsca bliskiego memu sercu…mam nadzieję, że zdrowie pozwoli mi na to i wkrótce z najbliższymi wylądujemy w Barcelonie.

 

Jeśli chcesz pomóc spełnić marzenie Magdy skontaktuj się z :

Maria Jankowska

e-mail: maria.jankowska@mammarzenie.org

tel. 607 106 953

 

spełnienie marzenia

2014-04-09

Ola!  
Tak się zaczęła moja przygoda w Barcelonie. Pojechałam tam, aby zobaczyć miasto, które zrodziło wielu wybitnych ludzi. Pragnęłam zobaczyć jakie pozostawili po sobie ślady.

W poznawaniu kultury katalońskiej towarzyszyli mi najbliżsi - Moi rodzice i Pani Maja. 
Plan zwiedzania był bardzo bogaty. Dwa pełne dni sprawiły, że poczułam klimat tego uroczego miejsca. Wsparła nas Pani Ewa, która była naszym przewodnikiem. Jej wiedza była imponująca, znała szczegóły i ciekawostki  nieobecne w przewodnikach.
W pierwszej kolejności zwiedziłam kościół Sagrada Familia zaprojektowany przez Antonio Gaudiego - genialnego architekta. 
Z zewnątrz wygląda jak bajkowy, misternie zbudowany zamek z piasku. W środku zachwyciła mnie ażurowość konstrukcji i gra światła. 
Kolejnym ważnym punktem wyprawy było zwiedzenie Parku Guell. Drzewa piniowe, imponujące aleje palmowe są miejscem dającym wytchnienienie i schronienie przed słońcem. Na wielkim placu otoczonym drzewami wije się niczym olbrzymi wąż- barwna, najdłuższa ławka, która zaprasza do spoczynku i rozmów.

Barcelona zaskoczyła mnie soczystością swoich barw i wdziękiem zarówno małych uliczek jak i wielkich dzieł architektury.

Żeby tworzyć tak cudowne miasto, ludzie nie mogą być głodni. Muszą dobrze zjeść. Kuchnia katalońska pełna owoców morza umożliwia zamianę zwykłego posiłku w ucztę. To miejsce dla prawdziwych smakoszy. Tam nikt się nie spieszy. Ważnym słowem jest maniana.

Gwarna La Rambla z jej knajpkami, stoiskami z pamiątkami, targiem La Boqueria na zawsze pozostanie w mej pamięci.

Długo przygotowywałam się do wyjazdu. Dzięki rehabilitacji mogłam pokonać duże odległości i zobaczyć wiele miejsc. Wróciłam do domu, minął tydzień i jestem myślami  w Barcelonie . Czuję, że tam kiedyś powrócę. Mam nadzieję, że w tak dobrym towarzystwie.

Gracias :D

Magda