Moim marzeniem jest:

Spotkanie z pirotechnikiem

Krzyś, 15 lat

Kategoria: spotkać

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2005-08-13

 

Ankieta zgłoszeniowa Krzysztofa dotarła do Krakowa z Łodzi. Wybieraliśmy się z Piotrem do Warszawy na spotkanie koordynatorów, więc uznaliśmy, że skoro nadarza się okazja, to musimy udać się do naszego marzyciela na pierwsze spotkanie (w końcu do Łodzi z Warszawy nie jest daleko!).

Od mamy dowiedzieliśmy się, że cała Rodzina przeprowadziła się do nowego domu i Krzysztof chciałby mieć w swoim pokoju stojącą lampę, którą to zakupiliśmy jako lodołamacz.

Dojeżdżając do Łodzi zadzwoniłam do mamy marzyciela, która powiedziała nam, że chłopiec miał ciężką noc i być może nie będzie mógł z nami porozmawiać. My jednak postanowiliśmy Go odwiedzić. Na miejscu okazało się że Krzyś jest bardzo wyczerpany i śpi .Niechcąc męczyć marzyciela zapytaliśmy mamę, czy wie jakie jest marzenie Krzysztofa, które możemy spełnić. Mama powiedziała nam, że Krzysiek od zawsze interesował się pirotechniką i największym jego marzeniem jest spotkać się z pirotechnikiem, zobaczyć parę wybuchów oraz dowiedzieć się, w jaki sposób powstają ognie sztuczne, czy petardy.

Ze względu na pogarszający się stan zdrowia naszego marzyciela, uznaliśmy z Piotrem, że musimy szybko zabrać się do pracy!

Już w drodze powrotnej do Warszawy, Piotr wykonał parę telefonów i okazało się, że marzenie spełni się następnego dnia. Tutaj WIELKIE PODZIĘKOWANIA!!! dla Pana Jurka Fedorowicza, który z ogromnym zapałem, w ciągu jednej godziny, pomógł nam dotrzeć do Pana pirotechnika, który zgodził się pomóc w realizacji marzenia Krzysztofa.

spełnienie marzenia

2005-08-14

 

Natępnego dnia późnym popołudniem wyruszyliśmy z Warszawy na spełnienie marzenia Krzysia. Pan WŁADYSŁAW KOSZAK - pirotechnik krakowskiego Teatru STU z ponad 30 letnim doświadczeniem - pozostawał z nami w ciągłym kontakcie telefonicznym spiesząc do Łodzi na spotkanie z chłopcem. Do Łodzi dotarliśmy prawie równocześnie, w momencie, kiedy Krzysio budził się z popołudniowego odpoczynku. Wraz z nim czekali na nas Pan Doktor z Hospicjum GAJUSZ, pod którego opieką Krzyś przebywa, jego najbliższy przyjaciel Robert, babcia i ukochany pies.

Spotkanie z Panem Władkiem zaczęło się kilka minut po godzinie ósmej od wizyty w jego sypialni, gdzie na podłodze wyladowało wielkie pudło pełne różnych dziwnych drutów, kabli i blaszanych puszek. Rozbudzony Krzyś z łatwością rozpoznawał poszczgólne gadżety, które dla laika są "czarną magią" pitorechnicznej sztuki, tak więc mistrz i uczeń od razu znaleźli wspólny język. Krzysiu polecił Robertowi, aby ten robił notatki z rozmowy, w której Pan Władek odsłaniał przed chłopcem tajniki swojego fachu.

Po kilku pirotechnicznych demonstracjach Krzysiu zarządził, że cała grupa przeniesie się do ogrodu, aby tam na trawniku zobaczyć na czym tak naprawdę polega sztuka kontrolowanych wybuchów. Ciszę zapadającego zmroku wkrótce zaczęły przenikać swisty, gwizdy i pioruny odpalanych rac i fajerwerków. Babcia i ja niepewnie roglądaliśmy się po ogrodzie obawiając się interwencji sąsiadow, ale widać są oni już przyzwyczajeni do dziwnych odgłosów dochodzących z tej części osiedla.

Pokazy trwały ponad 2 godziny, a Krzyś, coraz bardziej zafascynowany możliwościami pirotechniki, zapomniał o zmęczeniu i zadawał coraz to nowe fachowe pytania o skład chemiczny poszczególnych materiałów. Pan Władysław (ku uciesze chłopca i przerażeniu babci) zostawił mu w prezencie całe pudło rac, petard i fajerwerków, które w przyszłości posłużą Krzysiowi do kolejnych widowisk światło-dzwięk w jego pięknym ogrodzie. Ok. godziny 10 w nocy Krzyś wrócił do swojego pokoju, ale na zakończenie spotkania poprosił Pana pirotechnika o dalszą rozmowę przy swoim łóżku. Kiedy goście dzielili się na dole wrażeniami z pokazu, na górze dwóch pirotechników jeszcze przez prawie godzinę rozmawiało w swoim żargonie o swojej życiowej pasji.

Dziękujemy Panu Władysławowi za jego piękną postawę i ekspresowe spełnienie marzenia w niecałe 24 godziny od pierwszej wizyty u Krzysia. Krzysiowi zaś dziekujemy za to, że mieliśmy okazję być swiadkami wspaniałego triumfu ducha i jego pasji wybuchów. Obyś mógł już wkrótce odpalić wszystkie swoje fajerwerki świętując zwycięstwo nad chorobą!!!!