Moim marzeniem jest:

Przejażdżka z Leszkiem Kuzajem

Łukasz, 17 lat

Kategoria: spotkać

Oddział: Katowice

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Leszek Kuzaj

pierwsze spotkanie

2010-05-21

Łukasza znamy już z GCZD od pewnego czasu - pasjonat motoryzacji i rajdów samochodowych. Marzyciel już dawno zdradził nam, że chciałby spotkać się z Leszkiem Kuzajem i w roli pilota przejechać się z samym Mistrzem, dlatego nasza wizyta na Ligocie miała być tylko formalnością. Myliliśmy się. Magia rozmów o motoryzacji rozpoczęła się od jednośladów - Łukasz jest posiadaczem skutera, ale nie może się doczekać aż będzie mógł zrobić prawo jazdy i przesiąść się do własnych czterech kółek. Chętnie wziąłby także udział w KJS-ach, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Zainteresowanie rajdami było szczególnie widoczne gdy opisywał nam samochody którymi jeżdżą i jeździli rodzimi kierowcy rajdowi. Znajomość parametrów technicznych i tego co dzieje się w rajdowym światku wzbudzała w nas co chwilę ciche „wow!”

Gdyby jazda z Leszkiem Kuzajem nie mogła dojść do skutku, Łukasz chętnie przejechałby się z Krzysztofem Hołowczycem, jego drugim idolem.

W atmosferze przyjemnej rozmowy czas płynął bardzo szybko i niestety musieliśmy się w końcu pożegnać. Mamy nadzieję, że tak wspaniałe marzenie uda się możliwie szybko i pięknie zrealizować - sezon rajdowy już w pełni.

spełnienie marzenia

2011-03-18

„50 sześć lewy, 80 dwa prawy nie ciąć, 70 pełne hamowanie trzy lewy, 100 hopa”,
czyli z Leszkiem Kuzajem spotkanie pierwsze

Tym razem los i nasze fundacyjne – jakże jednak przyjemne i jak bardzo satysfakcjonujące - obowiązki rzuciły nas do pobliskiego Krakowa – tu miało się spełnić marzenie Marzyciela Łukasza – spotkanie i przejażdżka z wielokrotnym rajdowym Mistrzem Polski, znakomitym sportowcem i – jak się miało okazać – wspaniałym Człowiekiem, Leszkiem Kuzajem.
Z Kóz k. Bielska-Białej odebraliśmy naszego Marzyciela, który już czekał na nas wraz z Mamą i przyjacielem Patrykiem. I ruszyliśmy zdobywać Kraków…

W dawnej Polaków stolicy najpierw odwiedziliśmy siedzibę naszej Fundacji, a w niej Agnieszkę, koordynator małopolskiego Oddziału Fundacji. Po krótkim pobycie w Krakowie, w czasie którego znaleźliśmy jeszcze czas na wizytę w znakomitej kawiarni Wedla, ruszyliśmy w dalszą drogę, do podkrakowskiej Modlnicy, gdzie miał na nas czekać Pan Leszek Kuzaj.
Pan Leszek zajął się nami z życzliwością i otwartością, właściwą ludziom naprawdę wielkiego serca. Dziś, znając Go osobiście, śmiało możemy świadczyć, że jest prawdziwym Człowiekiem – nie tylko sportowcem, ile właśnie przede wszystkim po prostu Człowiekiem. A to coś znacznie ważniejszego i o wiele trudniejszego.

W trzy minuty po przywitaniu się, pękły wszelkie bariery skrępowania i tremy, a chyba każdy z nas poczuł się tak, jakby od lat był Jego pilotem, jakbyśmy niejedną „hopę” na niejednym rajdzie razem pokonali. Półtorej godziny rozmowy minęło nam tak szybko, jak szybko Pan Leszek pokonywał niegdyś kolejne „oesy”. W tym czasie wypytaliśmy Go o wszystko, zerknęliśmy pod maskę Jego niebieskiego 400-konnego potwora marki Subaru (nasz Marzyciel miał też okazję usiąść za jego kierownicą) i zajrzeliśmy w każdy jego zakamarek (samochodu, nie Pana Kuzaja), dowiedzieliśmy się wielu naprawdę ciekawych rzeczy o nowym zajęciu i nowej pasji Mistrza – czyli restaurowaniu starych samochodów. Niestety, z przyczyn – jak mówi się w sztywnym języku prasowym – obiektywnych tym razem nie była możliwa przejażdżka Łukasza z Panem Leszkiem – ale nie ma tego złego… Umówiliśmy się bowiem od razu na kolejne spotkanie w najbliższych dniach – a wtedy Marzyciel będzie mógł już spełnić drugą część swego marzenia - wczuć się w rolę pilota Mistrza, siedząc obok Niego w rajdowej maszynie.

 

cdn.