Moim marzeniem jest:

Wyjazd do oceanarium

Ewa, 12 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2010-03-01

 

Bez wykształcenia medycznego potrafimy wypisać receptę na pochmurny dzień - wizytę u Marzyciela. Choć dzień nie zachęcał do spacerów  (byłyśmy dumne, że wiatr nas nie zdmuchnął) to i tak pojechałyśmy do Ewy, której marzenie bardzo chciałyśmy poznać. Nasze uśmiechnięte buzie przywitały onieśmieloną Ewę i jej mamę, ale przecież lodołamacz jest dobry na wszystko, więc i tu pomógł.

 

Mama przygotowała rysunki Ewy, żebyśmy mogły podziwiać talent córki. Dziewczynka  ma więcej plastycznych pomysłów niż cała nasza czwórka razem. W parze z tym talentem idzie  wiedza o zwierzętach, którą  Ewa próbowała nam przekazać. Spisałyśmy sobie trudniejsze nazewnictwo, żeby w domu wszystko dokładnie posprawdzać.

 

Lodołamacz, czyli Wielki Atlas Zwierząt wywołał reakcję  „O! Będę miała co czytać!”, a atlas z mapą i naklejkami wzbudził takie zainteresowanie, że nawet my pogrążyłyśmy się w oglądaniu. Ewa pokazała nam też opisy zwierząt, które istnieją w jej wyobraźni. Żaden ekspert słuchając fachowych określeń Ewy nie byłby w stanie domyślić się, że to tylko wytwór fantazji dwunastoletniej dziewczynki.

 

Przyszedł czas na rysowanie marzeń, czyli najważniejszy punkt naszego spotkania i właśnie wtedy do domu wróciła młodsza siostra Ewy - Ala z  tatusiem. Ala zachwyciła nas swoją osobowością - taka mała, a energii w niej więcej niż w wulkanie. Wręczyłyśmy jej zatem kartkę i kredki. Zaczęła się najprawdziwsza magia!

 

Kolory, kształty i pomysły układały się  w  wizje pełne marzeń. Z rysunków Ewy odczytałyśmy, że pierwszym marzeniem, tym najważniejszym jest - wizyta w oceanarium! Drugie miejsce wśród marzeń zajmuje  żółw, a trzecie pies.

 

Na koniec naszej wizyty dziewczynki postanowiły pokazać nam swój pokój, w którym oczywiście królowały zwierzęta. Z przerażeniem oglądałyśmy dumę Ewy i Ali, czyli eksponaty … robaczki. Ewa ma w swoich zbiorach wiele ciekawostek, jest prawdziwym ekspertem w dziedzinie zwierząt. Obiecujemy, że zrobimy wszystko, aby mogła zobaczyć ulubione zwierzęta na żywo - w oceanarium!

 

spełnienie marzenia

2010-10-04

 

Ewa wymarzyła sobie, aby odwiedzić oceanarium i zobaczyć na własne oczy znane jej z książek i telewizji różne podwodne formy życia. Gdy na pierwszym spotkaniu pokazała nam swoje rysunki z mnóstwem drobnych podobizn żyjątek morskich, nie przypuszczaliśmy, że dwunastoletnia dziewczynka może mieć taką naukową pasję i aż taką wiedzę. Wejście do L’aquarium w Barcelonie zorganizowała Lidia, Polka mieszkająca z rodziną na Costa Brava, która wypatrzyła marzenie Ewy na stronie naszej Fundacji. Spełnienie odbyło się 4 października 2010 w godzinach popołudniowych.

 

Barcelońskie  oceanarium potraktowało naszą Marzycielkę jak gościa specjalnego. Ewa wraz z nami, swoją sześcioosobową świtą, zwiedzała obiekt specjalną trasą  z osobistą  przesympatyczną  przewodniczką. Tłumaczeniem z hiszpańskiego zajęły się Lidia i mama Ewy. Specjalny gość miał możliwość odwiedzić miejsca, do których zwykli zwiedzający nie mają szansy dotrzeć. Zajrzeliśmy więc do stacji filtrów wody, obejrzeliśmy wielkie zbiorniki, gdzie nowe zwierzęta przechodzą kwarantannę, „szpital” zwierząt z oceanarium, inkubatory, gdzie wylęgają się młode. Największą jednak niespodzianką dla Ewy i towarzyszących jej dzieci stała się możliwość karmienia pingwinów pod czujnym okiem pracownikówi obsługi.

 

W barcelońskim oceanarium Ewa naprawdę miała  wiele do zobaczenia. Wrażenie robi ogromne akwarium, które ogląda się z  prowadzącego dookoła ruchomego podestu. Czegóż tam nie ma! Rafy koralowe, rekiny i wiele różnych dziwnych okazów, które Ewa znała nie tylko z nazwy. Nasza przewodniczka nie dowierzała, że dziewczynka może mieć taką ogromną wiedzę. My też. Przy wielu mniejszych akwariach Ewa stała jak urzeczona i zadziwiała wszystkich swoją wiedzą . W zachwyt wprawiały ją nie tylko pięknie ubarwione ryby głębinowe, ale i wątpliwej urody skrzypłocz. Potem było jeszcze przejście przez szklany tunel, gdzie nad naszymi głowami przepływały rekiny i wspólna fotografia w wielkich szczękach rekina, a na koniec pożegnanie z paniami z obsługi, dyplomy, upominki, uściski i znów zdjęcia, które robił głównie tata Ewy.

 

Kolejne dni pobytu na Costa Brava upłynęły pod znakiem wody i zwierząt, a więc odbył się rejs statkiem z przeszklonym dnem, przez które oglądaliśmy, oczywiście, podwodne życie. Cały kolejny dzień spędziliśmy w barcelońskim   zoo, gdzie głównym punktem programu stał się pokaz umiejętności delfinów. I znów mnóstwo zwierząt wodnych. Ewa i jej siostra Ala zauważały na każdym kroku jakieś zwierzęta: pieski, kotki, ptaszki, kraby ukryte między kamieniami albo zwykłe owady. Sympatyczne siostry są wielkimi miłośniczkami wszelkich dużych i małych zwierząt. Nie wiadomo, jaki obraz magicznej Barcelony zostanie Ewie w pamięci, ale zwierzątka zapamięta na pewno. Szczególnie okazy z głębi oceanu, bo to jej spełnione marzenie.

 

Serdecznie dziękujemy Lidii, jej mężowi Piotrowi i synowi Maciejowi za poświęcony czas, serdeczne przyjęcie i pomoc w spełnieniu marzenia Ewy.

Relacja: Leonarda