Moim marzeniem jest:

Najnowszej generacji różowy laptop z internetem

Natalia, 13 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Szczecin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2010-02-21

W niedzielę o godzinie 15-tej spotkaliśmy się w czwórkę (tj. Asia, Ania, Robert i ja) w szpitalu, żeby odwiedzić Natalkę. Natalka słysząc nasze głosy na korytarzu skierowała się z mamą w naszą stronę, żeby nas przywitać. Początkowo przyglądała się nam uważnie i była trochę nieśmiała, jednak po otrzymaniu od nas lodołamacza w postaci książki, płyty i plakatu Hanny Montany, której jest fanem wszelkie lody zostały przełamane (nie schlebiając Robertowi była to również i jego zasługa.  Przed spotkaniem z Natalką przestudiował książkę o Hannie Montanie i przejrzał wszelkie możliwe stronki internetowe by móc się wykazać sporą wiedzą na temat idolki Natalki). Udało się nam nawet skombinować mały odtwarzacz do płyt, także mieliśmy okazję posłuchać parę utworów z nowej płyty (było głośno i rokowo :)) . Natalka w kontakcie z nami była bardzo bezpośrednia, opowiadała nam o swoich koleżankach, a raczej o kolegach bo jest ich więcej i o tym, że jak jej nie słuchają  to ich „leje” :) Pokazała nam też swoje superanckie kapcie w kształcie tygrysa i zdjęcia w komórce.
Po dłuższej rozmowie przeszliśmy do sedna sprawy, zapytaliśmy Natalkę co chciałaby otrzymać. Bez zawahania Natalka odpowiedziała, że pragnie otrzymać najnowszej generacji różowy laptop z internetem. No więc wszystko jasne. Co do awaryjnego życzenia Natalka zastanowi się jeszcze a pomoże jej w tym jej siostra (najlepsza przyjaciółka).
Pod koniec spotkania zrobiliśmy sobie jeszcze kilka fajnych zdjęć na tle plakatu Hanny Montany i pożegnaliśmy się z Natalką i jej mamą, która bardzo serdecznie podziękowała nam za odwiedziny.. 

spełnienie marzenia

2010-04-01

Od czego zacząć? Dobrze, że mogę w ogóle to zrobić, bo tak szybko jak wystartowaliśmy w podróż z Grześkiem, tak szybko mogła się ona zakończyć, gdyż jadąc naszymi pięknymi drogami parę razy mieliśmy okazję krzyczeć: „Gdzie jest droga?! To już koniec?!”  Ach, ten urok polskich dróg... Ale w końcu jesteśmy dzielnymi wolontariuszami, którzy nawet pokonaliby pola, lasy i morza (żabcie, cytrynki, miśki i Bóg wie jak jeszcze nazwane auta moich kolegów i koleżanek z fundacji wiele potrafią) by dostać się do naszych marzycieli. Ale nie przeciągając, przejdę do sedna sprawy, jakim jest spełnienie marzenia. Gdy udało nam się dotrzeć na miejsce, zostaliśmy słodko przyjęci. Pisząc słodko, mam na myśli smakowite ciasto jakim zostaliśmy poczęstowani. Wspominam o tym, bo może nie każdy z Was wie, że jesteśmy łasi na słodkości i okradamy z nich wszystkie rodziny u których się pojawiamy - więc uważajcie, bo do Was też możemy trafić i ograbić wam lodówkę ;) Jak ktoś chce przybrać na wadze to zapraszamy do fundacji hihi.
Spotkanko minęło na sympatycznej rozmowie, a Natalia nie mogła się oderwać od całkowicie różowego laptopa ze wszystkimi różowymi akcesoriami, dzięki którym na jej twarzy widniał wielgaśny uśmiech (i o to właśnie chodziło :D) Rozmowa przebiegała gładko, telefony się urywały, siorbanie herbatki nie miało końca, aż tu nagle w obiekt naszego zainteresowania wpadł niespodziewanie…kot. Tak, tak, dobrze czytacie...kociak był po prostu mistrzowskii! Tulił się do wszystkich oprócz Grześka. Grzesiek, znawca kotów (sam bodajże jest szczęśliwym posiadaczem), wyłożył nam wykład na temat tych stworzeń, ale w praktyce było już gorzej, bo kot go nie polubił (pewnie się zezłości, że o tym wspomniałem ale zaryzykuje).
Natalio, cieszymy się, że mogliśmy Cię poznać i spełnić Twoje marzenie!