Moim marzeniem jest:

Wyjazd nad morze

Ania, 15 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Wrocław

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2005-04-11

 

W dość chłodny poniedziałkowy poranek 11 kwietnia, po spotkaniu w tradycyjnym miejscu (ING BANK na GRUNWALDZIE), grupa w której skład wchodziła Agata, Tobiasz i Piotr wyruszyła do kliniki onkologicznej na ulicy Bujwida. Cel był tylko jeden- spotkać się z naszą nową marzycielką.

Po przybyciu na miejsce i znalezieniu pokoju zajmowanego przez Anię, pełni zapału godnego nowych wolontariuszy ( a dokładnie dwójki z nas) postanowiliśmy zabrać się do dzieła. Gdy okazało się że komunikacja z Anią jest utrudniona z powodu leków i chemii jaką przyjęła, pojawiły się pierwsze obawy czy sobie poradzimy, ale jak by mogło by być inaczej :).

Pierwszym marzeniem, które padło z ust Ani był jakże popularny laptop, jednak jak przystało na prawdziwych profesjonalistów staraliśmy się wydobyć marzenie ukryte na samym dnie serduszka Ani. Po złapaniu przyjaznego kontaktu zaczęliśmy dowiadywać się zainteresowaniach naszej małej ( chociaż może nie wypada tak pisać o 14-letniej kobiecie) marzycielki.

Po dość długiej rozmowie dowiedzieliśmy się że ulubionym zajęciem Ani jest oglądanie "dzielnych" lekarzy ze szpitala w Leśnej Górze oraz pięknie ukwiecone ogrody rodem z "Tajemniczego ogrodu". Z czasem dowiadywaliśmy się o jej ulubionych postaciach i w ten sposób odkryliśmy prawdziwe marzenie Ani.

Dlaczego by nie odwiedzić kolegów po fachu lekarzy opiekujących się Anią we Wrocławiu? Może uda nam się jakoś do tego dołączyć widoki kwiatów. Jednak co wyjdzie z połączenia przyrody i medycyny.....?

 

spełnienie marzenia

2006-08-26

 

20.08.2006


Podróż rozpoczęła się z samego rana , właśnie wtedy poznałam Pana Czarka, przemiłego kierowcę, który miał nas zawieźć do samego celu podróży nad Bałtyk. Po godzinie od wyjazdu dojechaliśmy do Legnicy - miejsca zamieszkania Ani. Szybko zapakowaliśmy bagaże rodzinki(Ania, Krzyś i ich mama) i ruszyliśmy w drogę. Podróż w tak miłym towarzystwie minęła bardzo szybko i przyjemnie. Po przyjeździe do Rewala, celu naszej podróży, dość szybko odnaleźliśmy pensjonat, w którym zamieszkać miała Ania z rodziną. Zdążyliśmy razem pójść na króciutki spacer, gdyż niedługo po naszym przyjeździe rozpadał się deszcz. Dopiero, gdy przestał padać, wybrałam się z młodszym bratem naszej marzycielki małe zakupy. Na pobliskim straganie zakupiliśmy przyrząd do robienia baniek mydlanych i ta zabawa uprzyjemniła wszystkim wieczór.

21.08.2006


Rano razem z rodziną Naszego Słoneczka wybraliśmy się na śniadanko. Później, korzystając z ładnej pogody spacerowaliśmy po Rewlu. Po południu znów deszcz pokrzyżował nam plany ,dlatego siedzieliśmy pod parasolem przed ośrodkiem i rozmawialiśmy, korzystając z morskiego powietrza. Wieczorem świetnie bawiliśmy się robiąc zdjęcia!

22.08.2006


Przedpołudniowa sesja fotograficzna nad morzem. Po południu już tradycyjnie deszczyk ,więc pod parasolem wdychaliśmy świeże, morskie powietrze, którego brak w mieście. Na wieczornym spacerze spotkaliśmy dwóch Indian, posłuchaliśmy ich pięknego muzykowania. Ten dzień umilały Ani zakupy na straganach, a Krzysiowi jazda na czterokołowcu.

23.08.2006


Prawdziwie wietrzny dzień , w obawie przed przeziębieniem Ani prawie cały dzień spędziliśmy w pokoju .

24.08.2006


Nareszcie... dopisała pogoda. Było naprawdę gorąco, słonecznie i poszliśmy na plaże, a nawet kąpaliśmy się w morzu. Krzysiowi bardzo się spodobało skakanie przez wzburzone fale. To był naprawdę dobry dzień. Na pamiątkę kupiliśmy sobie drobiazgi.

26.08.2006


Rano już spakowani ruszyliśmy na śniadanie. Czas oczekiwania na Pana Czarka umilił nam Pan Tadeusz Kępas właściciel pensjonatu "U Tediego", który zaprosił Anię i jej najbliższych nad morze. Rozmowa nie trwała jednak długo, gdyż Nasz wspaniały kierowca właśnie przyjechał. Czas się pożegnać i w drogę. Wracamy do domu!