W niedzielny mroźny dzieÅ„ wybraÅ‚yÅ›my siÄ™ do naszej Marzycielki, by speÅ‚nić jej najskrytsze marzenie. MiaÅ‚yÅ›my ze sobÄ… małą torbÄ™, a w niej dwa maÅ‚e pudeÅ‚ka opakowane w zielony papier z zielonÄ… wstążkÄ…. RozmawiaÅ‚am wczeÅ›niej z tatÄ… Dominiki, że przyjedziemy, ale tylko Ja i Basia wiedziaÅ‚yÅ›my po co jedziemy. Tata myÅ›laÅ‚, że przyjedziemy tylko w odwiedziny. Jednak jak zaszÅ‚yÅ›my, to rodzice chyba już siÄ™ domyÅ›lili po co jesteÅ›my, ale Dominice nic jeszcze nie powiedzieli. Dominika byÅ‚a zaskoczona naszÄ… wizytÄ…, widziaÅ‚yÅ›my, że nie spodziewaÅ‚a siÄ™ nas. Ale w sumie my zawsze lubimy przychodzić niezapowiedziane. Marzycielka z bratem jak nas zobaczyli, byli poczÄ…tkowo nieÅ›miali, ale tylko na poczÄ…tku. Szybko rzuciÅ‚a okiem na naszÄ… torbÄ™ i być może już wiedziaÅ‚a po co jesteÅ›my. Po chwili rozmowy i niecierpliwoÅ›ci Marzycielki zaczęłyÅ›my rozpakowywać prezenty. Najpierw z pudeÅ‚ka wyÅ‚oniÅ‚o siÄ™ różowe opakowanie na telefon, potem starter do telefonu a na koÅ„cu różowy wymarzony telefon.
Z uÅ›miechu na twarzy dziewczynki mogÅ‚yÅ›my wywnioskować, że jej marzenie byÅ‚o takie jakie chciaÅ‚a. Później byÅ‚o trzeba już tylkowsadzić starter do telefonu, ale już Dominice pomagaÅ‚ tata. Dominika jest zachwycona. Dobrze wie jak siÄ™ dzwoni z telefonu.
Czas nas gonił i jak zawsze miłe spotkania dobiegają końca. Robimy ostatnie zdjęcia, żegnamy się i wyruszamy w drogę powrotną. Ale widok wesołych oczek będziemy pamiętać długo. Bo my lubimy spełniać marzenia.