Moim marzeniem jest:

Zobaczyć mecz FC Barcolony na stadionie Camp Nou

Damian, 16 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Rzeszów

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2009-11-12

 

W czwartkowy, zimny wieczór wraz z Patrykiem wybraliśmy się na spotkanie z naszym nowym Marzycielem. Po początkowych perturbacjach związanych z odszukaniem właściwego mieszkania, przemoczeni i troszkę zmarznięci dotarliśmy na miejsce. Pokonujemy schody, poprawiamy zwichrowane przez deszcz fryzury, pukamy i drzwi otwiera nam mama. Wycieramy buty wchodzimy i witamy się z naszą pogodną trójką w osobach: mamy, siostry i wysokiego, przystojnego, siedemnastolatka, którym okazał się Damian. Przyjęli nas bardzo ciepło a wręcz gorąco jak kawa, którą zostaliśmy poczęstowani na rozgrzanie.

Nasz Marzyciel okazał się niesamowicie otwartym nastolatkiem, z głową pełną marzeń i wielkich ambicji. Po zerwaniu opakowania lodołamacza, którym był wilki album sławnych piłkarzy chłopiec nie mógł powstrzymać uśmiechu, który towarzyszył mu już do końca spotkania. Ten entuzjazm okazał się zaraźliwy. Opowiadał nam o szkole, kolegach, wolnym czasie i pasji…no właśnie. To okazało się kluczem do poznania jego marzenia.

Tu jego twarz promieniała jeszcze mocniej. Nasze podejrzenia sprawdziły się.

Damian od dziecka interesuje się piłką nożną. Wydawało się, że gdy o niej opowiada zapomina o całym świecie. Mieliśmy okazję przekonać się, że w tej branży jest ekspertem. Nie ma sobie równych i w teorii i praktyce. Ale jak dokładnie brzmi jego marzenie? Otóż  chłopak od zawsze pragnął obejrzeć mecz FC Barcelony - swojej ulubionej drużyny - ze słynnego stadionu  Camp Nou. Gdy to - wydawało się nieosiągalne  pragnienie, zarówno małego jak i dorastającego już Damiana zostało wypowiedziane, stało się naszym celem.

Z żalem  musieliśmy pożegnać wszystkich (łącznie z uroczą kotką- ulubienicą rodzinki). Mamy nadzieję, że uda nam się pomóc i udowodnić Damianowi, że nawet najodważniejsze pragnienia mogą się spełnić, jeśli wierzymy w nie i dobrych ludzi, którzy nam w tym pomogą.

Móc przekonać się, że sny i marzenia staja się rzeczywistością –Damian ma w sobie tą wiarę.

 

Autor: Ewelina

spełnienie marzenia

2004-02-07

 

Początkiem lutego, późną nocą wyruszamy z Rzeszowa na lotnisko do krakowskich Balic, skąd pochmurnym, szarym porankiem startujemy do spełnienia marzenia Damiana, który pragnie zobaczyć mecz FC Barcelony na Camp Nou. Popołudniem docieramy do stolicy słonecznej, pięknej Katalonii. Udajemy się do hotelu celem pozostawienia bagaży i po szybkim odświeżeniu wyruszamy na ulice Barcelony, aby poczuć klimat miasta i drzemiącego w nim wieczornego życia. Nasz spacer zaczynamy od palcu Catalunya, głównego placu Barcelony. Można rzec dotykamy serca Barcelony, gdyż plac Catalunya jest miejscem zawsze tętniącym życiem, miejscem spotkań, z którego tylko krok do najstarszych rejonów miasta. Następnie słynnym deptakiem La Rambla udajemy się w stronę morza. Powoli zaczyna zapadać zmrok, ulica zaczyna świecić swoim własnym światłem, co dodaje jej jeszcze większego uroku. Spacerkiem wśród kramów z pamiątkami docieramy do Starego Portu. Mijamy jeden z symboli Barcelony - pomnik Krzysztofa Kolumba, upamiętniający przybycie podróżnika do tego miasta po odkryciu Ameryki i postanawiamy, drewnianą promenadą La Rambla de Mar, obejść port dookoła. Miejsce to oglądane wieczorną porą przy blasku latarni i odbić światła od tafli wody, zrobiło na nas wszystkich niesamowite ważenie. Po zrobieniu zdjęć pod Głową Barcelony, kierujemy się do hotelu, „zahaczając" po drodze o olbrzymi Łuk Tryumfalny wykonany z cegieł na wystawę światową w 1888 roku. Po powrocie kładziemy się na zasłużony wypoczynek, aby nabrać sił na następny dzień, w którym ma się spełnić marzenie Damiana.

Sobotni dzień wita nas piękną słoneczną pogodą. Jako, że główny punkt programu - mecz Barcy jest zaplanowany dopiero na godzinę 22, postanawiamy do wieczora wykorzystać czas na zwiedzanie i podziwianie Barcelony. Jako, iż nasz hotel jest niedaleko oddalony od bazyliki Sagrada Familia, udajemy się tam w pierwszej kolejności. Pieszo docieramy do najbardziej charakterystycznej budowli miasta - przepięknej Świątyni Pokutnej Świętej Rodziny. Świątynia tworzona przez geniusza swej epoki - Antonio Gaudiego, zapiera dech w piersiach. Dalej spacerkiem podążamy w stronę parku Guella. Baśniowe budowle i imponująca panorama Barcelony jest dla nas nagrodą za wspinaczkę po stromych uliczkach prowadzących do tego miejsca. Tam odpoczywamy na przepięknym tarasie okolonym serpentynową kolorową ławką. Następnym punktem naszego planu jest barcelońskie akwarium. W nim też mamy okazję obejrzeć faunę i florę z Morza Śródziemnomorskiego, Karaibskiego i Czerwonego. Niezwykłe wrażenie wywierają oglądane okazy egzotycznych ryb, rekinów i muren, a ruchomy tunel wewnątrz ogromnego zbiornika wodnego pozwala zobaczyć „od podszewki" świat, w którym żyją owe gatunki. Kiedy opuszczamy akwarium powoli słońce zaczyna chować się za horyzontem, dlatego korzystając z metra wracamy do hotelu, w pobliżu którego jemy obiad i przygotowujemy się na najważniejsze. Damian „przybiera barwy" prawdziwego kibica FC Barcelony ... koszulka, szalik to gadżety, o których każdy kibic pamięta przed udaniem się na mecz ulubionej drużyny. Kiedy jedziemy na stadion, od razu widać kto zmierza w tą samą stronę co my ... można by rzec, iż miasto przybiera barwy swego klubu. Docieramy na miejsce. Stadion Camp Nou wydaje się z zewnątrz ogromny, jest już ciemno, więc bije od niego łuna światła, nie sposób nie domyśleć się, iż odbywa się tu piłkarska „uczta". Trafiamy do naszego sektora i oczekujemy na rozpoczęcie zawodów. Ogrom trybun i ilość kibiców wywiera niesamowite wrażenie. Z twarzy Damiana nie znika uśmiech, tak oto spełnia się Jego marzenie. Na początek hymn Barcy, potem pierwszy gwizdek. Po niedługim czasie zdaje się, że Barca przejmuje inicjatywę w meczu, piłkarze Atletico sporadycznie odwiedzają okolice pola karnego Valdesa. 17. minuta przynosi pierwszą ogromną wrzawę na stadionie po tym jak Messi zdobywa pierwszą bramkę dla Barcy. To samo dzieje się 11 minut później. Świetne widowisko, niestety Atletico jest jakby zepchnięte do strefy obrony. Do przerwy 2-0 dla Barcelony. Damian jest w swoim żywiole, świetnie poznaje piłkarzy, wie na co może być ich stać. Można tylko wyczytać z Jego twarzy, że analizuje jak prezentuje się Barca w porównaniu do poprzednich spotkań. Przeżywa mecz razem ze wszystkimi prawdziwymi kibicami FC Barcelony, w końcu spełnia się Jego marzenie. Zaczyna się druga połowa, która ostatecznie okazuje się przypieczętowaniem dominacji Barcy w meczu. Nawet wejście Diego Forlana nie pomaga Atletico Madryt. W 79. minucie Lionel Messi strzela trzecią bramkę dla FC Barcelony i ostatecznie mecz kończy się wynikiem 3-0. W końcowej fazie meczu na trybunach panuje świetna atmosfera, doping, przez cały Camp Nou przetaczają się „meksykańskie fale". Te przeżycia zapadną na pewno na długo w pamięci Damiana.

Kolejny dzień rozpoczynamy troszkę później, w końcu należy nam się odpoczynek po poprzednim intensywnym i pełnym wrażeń dniu. Niezmienna, piękna pogoda zachęca do działania, więc opuszczamy hotel i powtórnie udajemy się na Camp Nou, tym razem do muzeum FC Barcelony. Tam mamy możliwość zapoznania się z historią klubu i związanymi z nim eksponatami: koszulkami, trofeami, pamiątkami, fotografiami, itp. Wchodzimy też na stadion. Teraz można na spokojnie ocenić jego ogrom. Damian siedząc na trybunach wyobraża sobie zapewne jak wglądały tu ważne mecze, może jeszcze raz wraca myślami, z innej perspektywy, do tego co działo się tu wczoraj ... po prostu marzy. Po opuszczeniu stadionu jedziemy nad morze, aby pospacerować po pięknych barcelońskich plażach. Nie mogliśmy też ominąć popołudniowego spaceru bulwarem La Barceloneta, który jest chyba obowiązkiem każdego, kto przyjeżdża do tego miejsca. Wieczorem wracamy jeszcze raz na La Ramble, aby zaopatrzyć się w pamiątki i zapamiętać jej urok, a następnie wracamy do hotelu.

Następnego ranka, żegnamy się z Barceloną, z bagażami udajemy się na lotnisko i wracamy do naszego Rzeszowa, gdzie niestety jeszcze trzyma zima, a słońce dalej za chmurami. Jednak my jesteśmy radośni, udało się spełnić marzenie Damiana. Wrażenia i przeżycia pozostaną na zawsze. Zawsze warto marzyć i wierzyć, że marzenia naprawdę mogą się spełnić.

 

Autor: Patryk

  

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Serdecznie dziękujemy za pomoc w realizacji marzenia Damiana firmie Microsoft, generalnemu sponsorowi marzenia oraz Konsulatowi Generalnemu Rzeczypospolitej Polskiej w Barcelonie,  za pomoc w organizacji biletów na mecz.