Moim marzeniem jest:

Zostać królewną

Marcelina, 4 lata

Kategoria: być

Oddział: Katowice

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2005-07-15

inne

2009-04-30

Poniedziałek... Słoneczny, wyjątkowy (jak się zaraz okaże...) dzień, samo południe. Pod główną bramę parku w Świerklańcu podjeżdża auto. Wysiada z niego pan tata, pani mama i Królewna Marcelinka przebrana za zwyczajną dziewczynkę:) Dookoła nie ma nikogo. Mama otwiera wielkie drzwi budynku znajdującego się przy ogrodzeniu...

Przekraczając próg, Marcelinka przeniosła się w wyśniony świat z jej dotąd najskrytszych marzeń. Przeniosła się tam jednak naprawdę...

Obie panie wchodzą do pokoju, Marcelinka zdziwiona widzi w środku fotoreporterów z aparatami i kamerą i nas, znane jej już wolontariuszki, ale tym razem przebrane w bardzo kolorowe sukienki dam dworu. I nagle... widzi swoją sukienkę... Marzenie każdej damy... a własność królewny właśnie. Biało-różowe cudo wywoływało okrzyk zachwytu u każdego, oczywiście największy u naszej Marzycielki... Przepych wielki, atłasy, koronki, tiule, biało-różowa tonacja, cztery sztywne! halki... Królewna z dumą i cierpliwością ubierała swój strój, różowe pantofelki i koronę... Już dumna. Szczęśliwa. Oznajmiła wszem i wobec ze jest królewną Wyszła na zewnątrz. Morze słońca dookoła, a przed oczami... tłum krasnoludków z nieodłącznymi czerwonymi czapeczkami, a na samym środku powóz. Kremowy, z bordowymi obiciami, z szarmanckim powożącym, zaprzężony w 2 konie, z konną strażą na dodatek. Oczy małej Marzycielki zabłysnęły z zachwytu. Powóz z pochodem krasnoludkowo-medialno-gościnnej świty wyruszył w stronę Pałacu, a my biegnąc po trawniku usiłowaliśmy ich wyprzedzić... udało się;) Na pałacowych schodach zebrał się naprawdę imponujący tłum gości. Aktor, clown, fakir, tancerze, trębacz, pracownicy pałacu, rodzina marzycielki, wolontariusze i... niezwykłej urody dżentelmen, który wyszedł z tłumu, gdy powóz podjechał. Królewicz Wojtuś, bo o nim mowa przywitał królewnę, pomógł jej wysiąść.

Marcelinka zgodnie z naszą prośbą, wypuściła do nieba mnóstwo balonów. Były one symbolami marzeń naszych Marzycieli. Pragnienia spełnią się więc z pewnością, właśnie dzięki interwencji Marcelinki, sił niebieskich i zastępów aniołów.

Zabrzmiały dźwięki walca, Marcelinka i goście ujrzeli tancerzy wirujących po sali, potem druga melodia, trzecia. Tancerz porwał naszą królewnę do walca,a w połowie wirującego tańca przekazał partnerkę swojemu koledze. Szczęśliwa Marcelinka promieniała, z gracją unosząc główkę w tańcu. Dźwięki umilkły. Królewna z dworem podążyli na otwarcie uczty, którą Marcelinka wydała jak przystało na królewnę prawdziwą. A jak wiecie pewnie wszyscy, a królewna oznajmiła nam bez cienia wątpliwości na pierwszym spotkaniu, królewny jedzą wyłącznie ciasteczka, słodycze, owoce i piją soczki, Więc było tortowo-cukierkowo. Przed podaniem płonącego tortu, w tropikalnej asyście owoców, na jedwabno-różanym nakryciu stołów... królewna udała się przed pałac na przejażdżkę konną...

Maleńki osiodłany dla niej specjalnie kucyk speszył się na widok wielu kolorowo ubranych ludzi. I gdy już wszyscy byli przekonani, że jazda konna zostanie odłożona... Marcelinka oznajmiła że przejedzie się na prawdziwym, dorosłym koniu. Z iście królewskim spokojem dosiadła wierzchowca i udała się na przejażdżkę po parku. Do tego typowego królewskiego zajęcia, jak i do innych, jak się potem okazało Marzycielka była po prostu stworzona. Z konnego spaceru wróciła na przyjęcie. Gości i królewską parę zabawiał teatrzyk lalkowy, z księciem mdlejącym na widok koronowanej głowy... potem paziowie, damy dworu wręczyły dary małej wielkiej królewnie...

Kilka chwil później pokaz umiejętności fakira zapierał dech w piersiach gościom, a Marcelinka z zaciekawieniem i zaskoczeniem oglądała pana chodzącego po szkle i gwoździach (jednocześnie noszącego na rękach chętnych z tłumu)..., w dodatku połykającego ogień! Wrażeń co niemiara, by ochłonąć wyszliśmy na świeże powietrze. Dźwięk miecza uderzającego o drugi przykuł uwagę wszystkich - na placu rycerz walczył z dworzaninem o względy królewny. Królewna uznała że walczyć nie powinni, ale upewniła się czy aby na pewno walczą o nią;) Przyjęła miecz od rycerza i wróciła na salę balową by rozpocząć pląsy w towarzystwie krasnoludków i gości. Zabawom, tańcom i żartom w towarzystwie charyzmatycznego clowna nie było końca...

Trzeba było jednak kończyć, gdyż dwór cały obowiązki wzywały...

Marcelinka upewniła się czy może spać w pałacu i z niewinnością i słodkością zapytała kilkanaście razy: plose pani ale czy ta sukienka naplawde jest moja? Naplawde? Na zawse? Naprawdę jesteś królewną oznajmiłam, a Marcelinka potwierdziła to natychmiast z przekonaniem. No właśnie, więc wszystko dookoła jest naprawdę...

****

Fakir wychodzący z pałacu tuż przed odjazdem naszej Królewny krzyknął do niej: - Do widzenia Marcelinko! Trzymając za ręce rodziców odwróciła się do pana i z uśmiechem powiedziała: - Wasza wysokość... Przywołany do porządku natychmiast odpowiedział: - Do widzenia Wasza Wysokość...

****