Moim marzeniem jest:

Telewizor i kino domowe

Mateusz, 15 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Gorzów Wielkopolski

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2007-05-22

W upalne późne popołudnie z duszą na ramieniu szłam na pierwsze spotkanie wolontariuszy, z którymi miałam po raz pierwszy pójść jako obserwator i przyszły wolontariusz do Mateusza. W oczekiwaniu na wszystkich przebrałyśmy się w koszulki, przygotowałyśmy balony. Maleńkie, a zarazem przytulne mieszkanko znajdowało się na ostatnim piętrze wiekowej kamienicy. Powitali nas rodzice i sam bohater - Mateusz, któremu wręczyliśmy "lodołamacz" - odtwarzacz MP3. Byłyśmy pewne, że prezent przypadł mu do gustu. Usadowiłyśmy się wszyscy z trudem w pokoiku i zaczęliśmy rozmowę z chłopcem i jego rodzicami. Początek oczywiście był trochę nieśmiały, ale chłopiec z coraz większym zapałem zdradzał nam swoje zainteresowania, a jego mama pomagała mu w rozmowie. Mateusz to wysoki i uśmiechnięty gimnazjalista z oczami czarnymi jak węgiel ( na pewno ma wiele wielbicielek). Był trochę speszony bo przecież ,,osaczyły” go same dziewczyny. Po krótkiej chwili zaczął rysować i opowiadać o tym co lubi robić, gdzie chodzi do szkoły, oraz o muzyce, której z uwielbieniem słucha (przeważnie jest to "cięższe brzmienie"). Kiedy Gabi wyszła z rodzicami wypełniać dokumenty rozmowa jeszcze bardziej się ożywiła. 

Zauważyłyśmy, że mimo tego, iż Mateusz opowiadał o wielu rzeczach trudno mu było zdecydować się na to jedno jedyne marzenie Zaproponowałyśmy więc, że możemy spotkać się po raz kolejny i obiecałyśmy, że odwiedzimy go za 2 dni.

 

spotkanie

2007-05-24

Tak jak poprzednim razem zebrałyśmy się w mieszkaniu Mateusza późnym popołudniem, ale teraz widać było po jego twarzy, że decyzja już zapadła. Nie myliłyśmy się: Mateusz marzy o dużym telewizorze i kinie domowym. Obiecałyśmy mu, że bardzo będziemy się starać, aby jego marzenie się spełniło. Przez krótką chwilę porozmawialiśmy o tym co obecnie jest ważne w jego życiu: o szkole i zaliczeniach, o wakacjach. Na koniec serdecznie się pożegnaliśmy z całą rodzinką i obiecałyśmy szybki kontakt.

Kiedy schodziłyśmy po tych stromych i niebezpiecznych schodach uzmysłowiłam sobie, że decyzja, którą podjęłam aby pomagać chociaż w tak niewielki sposób chorym dzieciom była słuszna i jedna z ważniejszych w moim życiu. Cieszę się, że mogę współpracować w takim gronie i poznawać wciąż nowych ludzi, dla których dobro drugiego człowieka jest celem nadrzędnym w obecnym życiu, które pędzi jak rozpędzona lokomotywa.
 

inne

2007-06-10

"Bo to historia bo to marzenia Bo to historia godna przypomnienia Bo to są gwiazdy spuszczone z nieba Bo to są prawdy których wiesz ile trzeba...."

To był magiczny dzień - nie pełen czarów i wróżek, ale pełen wrażeń i spełnianych marzeń. Dzień, w którym odwaga mieszała się z łzami, a radość przepełniała serca wszystkich zebranych. Tego dnia nawet pogoda, mimo negatywnych prognoz meteorologów była po prostu w sam raz na spełnienie marzenia Mateusza.

Całą nasza wesołą gromadką - z Marzycielem na czele- wybraliśmy się na piknik do Trzebicza Nowego, gdzie odbywały się XVIII Mikrolotowe Mistrzostwa Polski. Wszędzie pełno było latających maszyn o różnych kształtach i kolorach. Były małe motolotnie i wielkie wyczynowe aeroplany. Mateusz z radością i wielkim zainteresowaniem oglądał wszystkie po kolei, robiąc przy tym mnóstwo zdjęć. Na niebie odbywał się pokaz grupy akrobatycznej Żelazny. Piloci robili w powietrzu salta, beczki i inne sztuczki. Nikt nie mógł oderwać wzroku od tych wyczynów.

Gdy niebo było już wolne od maszyn udaliśmy się na koniec lotniska, gdzie znajdował się wielki nie nadmuchany balon, który miał unieść Marzyciela ponad obłoki. Wszyscy zebraliśmy się w koło oczekując „uruchomienia” sprzętu. Balon rósł, rósł i rósł....podniósł się odrobinę ku górze i gdy już stał prawie prosto nagle zaczął opadać. Z wielkim smutkiem właściciel balonu poinformował nas, że upał i wiatr nie pozwalają balonowi wzbić się ku górze. Na pomoc przybył nam jednak organizator zawodów, Pan Ryszard Chwalisz, który zabrał Mateusza do cudownego samolotu...Marzyciel zasiadł w pięknej dwuosobowej maszynie gdzie zajął miejsce pasażera. Po założeniu profesjonalnych słuchawek i poprawieniu mikrofonu samolot ruszył ku górze. Wszyscy wypatrywaliśmy jak wysoko i szybko Mateusz mknie w przestworzach. Po wylądowaniu rozległy się brawa i gratulacje za odwagę.

Nagle organizator przerywając hałas zaproponował Mateuszowi przejażdżkę wielkim Hamerem. Mateuszowi pomysł ten bardzo się spodobał. Marzyciel bardzo chciał obejrzeć także wnętrze samochodu... i co tam znalazł?... WYMARZONE KINO DOMOWE... Był bardzo zaskoczony. Nie mógł uwierzyć, że tak szybko spełniło się jego marzenie. Jego oczy promieniały ze szczęścia... a moc wrażeń odebrała głos...

To nie był jednak koniec atrakcji. Cała ekipą wybraliśmy się w stronę ogromnego dźwigu gdzie odbywały się skoki na bungee. Nasza odważna wolontariuszka Ania zdecydowała się na skok. Żeby czuła się bezpieczniej, na górę wjechali z nią Mateusz i Dorota (ich czyn też wymagał sporej odwagi)... Od tych emocji wszyscy strasznie zgłodnieli... przenieśliśmy się więc pod parasolki pobliskiej gastronomii, gdzie ze smakiem zajadaliśmy potrawy z grilla.

Czas płynął bardzo przyjemnie, słonko jednak już bardzo nas wszystkich zmęczyło. Pomaszerowaliśmy jeszcze tylko do pobliskiej strzelnicy gdzie Mateusz pokazał swoje zdolności strzeleckie. Jak zawodowiec posługiwał się wiatrówką. W nagrodę otrzymał maskotkę, która będzie przypominała mu ten niesamowity dzień....

Pozostało nam jeszcze tylko podłączenie telewizora, kina domowego i ogromnych głośników i marzenie można było uznać za spełnione.

To był magiczny dzień- nie taki z czarami i wróżkami, ale pełen wrażeń i spełnianych marzeń!...



Bardzo serdecznie dziękujemy:

Dyrektorowi Mistrzostw Panu Ryszardowi Chwaliszowi - Prezesowi Aeroklubu Gorzowskiego za moc atrakcji, anielską cierpliwość, serce, czas i uśmiech

Pani Elżbiecie Chadrysiak - MAXI - Nowiny Wielkie za ciepły posiłek i orzeźwiające napoje

Panu Andrzejowi Sobczukowi za zamontowanie całego sprzętu w domu Mateusza.