Moim marzeniem jest:

Telewizor z Kinem Domowym

Dawid, 5 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Trójmiasto

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2009-07-22

      Po południu razem z Asią wybrałam się w odwiedziny do Dawida i Kacpra. Nasza wizyta zapowiadała się bardzo ciekawie. Podekscytowana Asia popędziła do rodziców naszych marzycieli, a ja poszłam do chłopaków. Kurcze, ciekawe, co ona ma? - Rozmyślali chłopcy - Może jakiś prezent! - Z nadzieją zastanawiali się chłopcy. I tu nagle w moich objęciach ukazały się dwie niespodzianki. Były to lodołamacze, którym były gra samochodowa i czekoladka dla Dawida i pięć samochodzików i czekoladka dla Kacperka. Ale super! - Wykrzyknęli chłopcy. Rozpakowaliśmy zabawki i zaczęliśmy się bawić. Oczywiście padło pytanie: Zamienisz się? - Odpowiedział Kacper - Jasne! - Odpowiedział Dawid. Atmosfera robiła się coraz bardziej zabawna i pełna śmiechu. Po paru minutach, jak to przystało na chłopców, zajęli się rozrywaniem torebek. Wolontariuszka musiała nad wszystkim panować i sprzątać, a chłopcy śmiali się od ucha do ucha. Kiedy atmosfera trochę się uspokoiła i chłopcy nie byli już tak naładowani energią jak przed chwilą, zadałam naszym marzycielom najważniejsze pytanie: Jak są wasze największe marzenia? Mmm... - myślą chłopcy. A może... Mmm - i znów minuta ciszy. Nagle wystrzelili jak z procy i odpowiedzieli: Ja chcę płaski telewizor z kinem domowym! - Wykrzyknął Dawid. A ja chcę plac zabaw, który postawię w swoim ogródku! - Odkrzyknął Kacper. W tym samym czasie podeszli do nas rodzice dzieci i teraz wspólnie przedyskutowaliśmy marzenie.

      Pożegnaliśmy się uściskiem dłoni i obiecaliśmy, że się jeszcze spotkamy. A następnym razem też nam coś przyniesiecie? - Zapytali chłopcy Tak, tak! - Odpowiedziałyśmy śmiejąc się i poszłyśmy w kierunku wyjścia.

 

spełnienie marzenia

2009-12-30

     Był piękny słoneczny dzień, jakich mało w grudniu. Rano wyruszyłyśmy z Darią do Tczewa, aby odwiedzić Dawida, który czekał na telewizor i kino domowe. Nasza mapa okazała się bezużyteczna w gąszczu uliczek Tczewa. Po półgodzinnym "zwiedzaniu" miasta, Pani Kasia, mama Dawida, przyjechała po nas w umówione miejsce i pilotowała wprost do Marzyciela. Dawidek przywitał nas roześmiany i zadowolony. W swoim pokoju odpakował prezenty i wskazał miejsce na telewizor, do tej pory spełniające funkcje parkingu dla jego sporej kolekcji modeli aut. Radości nie było końca, jak na skrzydłach biegał w ta i z powrotem, liczył kolumny kina domowego, poczęstował nas swoimi świątecznymi słodyczami, a mama uratowała zmarzluchów gorąca herbata.

      Aż szkoda było opuszczać tego wesołego chłopca, kiedy wizyta dobiegła końca. Dawidku, niech Ci się miło ogląda bajki na Twoim własnym, dużym ekranie!!!