Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Legolandu

Patrycja, 12 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Trójmiasto

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2009-07-10

     Popołudniu razem z Asią wybrałam się w odwiedziny do Patrycji. Przywitałyśmy się z naszą Marzycielką i jej mamą. Dziewczyna już cieszyła się na na nasz widok. Myślała - O, rety! Fajnie że przyjechali.

      Może mają coś ładnego dla mnie? Hmm....  Na początek dałyśmy jej lodołamacz, którym była gra planszowa Twister w nowszej wersji. Uśmiech Patrycji był już teraz widoczny od ucha do ucha. Ale fajne! Ale super! Nie wiedziałam że dostanę takiego twistera! Ale mnie miło zaskoczył! - reakcja Patrycji na dostanie lodołamacza. I tak zaczęłyśmy grać, śmiać się, rozmawiać o swoich ulubionych filmach, przyjaciołach, zwierzętach ...

     Oczywiście w trakcie rozmowy z moich ust wydobyło się pytanie:  Jakie jest twoje największe marzenie? Coś tam pomruczała pod nosem, zamyśliła się i  odpowiedziała: „Chciałabym wyjechać do Legolandu z dwoma najlepszymi przyjaciółmi, a są to Patryk i Michał". Po chwili padło następne pytanie: Czemu takie marzenie? Pati - „Ponieważ uwielbiam wycieczki w niezwykłe miejsca i chciałabym sobie ten czas umilić z moimi najbliższymi„.

     Wizyta była tak sympatyczna i miła , że nie chciałyśmy wychodzić od dziewczynki i jej mamy, ale nadszedł czas pożegnań i musiałyśmy już niestety pojechać. 

 

spełnienie marzenia

2010-07-25

WYJAZD  

 

      I oto nadszedł ten dzień. Dzień, w którym troje Marzycieli doczekało się swojego wymarzonego wyjazdu do Danii. Umówiliśmy się w Gdańsku Głównym wczesnym rankiem. Wszystkie rodziny były punktualnie na miejscu. Spakowaliśmy bagaże do środka i wpakowaliśmy się do aut. Zaczęła się podróż.... dłuuuuuuuuga podróż, lecz to nie było tak, że wszyscy poszli spać i obudziliśmy się na miejscu... całą drogę śmialiśmy się, rozwiązywaliśmy krzyżówki i opowiadaliśmy sobie dowcipy :) Nim się spostrzegliśmy, a byliśmy już w Szczecinie! A przecież trzeba kupić jedzenie przed granicą tylko gdzie teraz??? PANIKA! PANIKA! uff... na szczęście nasz niezawodny kierowca wiedział gdzie jest w pobliżu biedronka. Uratowani! :) Zatrzymaliśmy się przy sklepie i każdy kupił mały prowiant, czyli zapasy wody, kawy i coś do przekąśnięcia. Po 15 minutach postoju znowu wyruszyliśmy. Tym razem pozwoliłam sobie na małą drzemkę. Obudziłam się w momencie, kiedy ostatni raz tankowaliśmy przed granicą Polsko-Niemiecką. Poszłam szybko załatwić potrzeby ­fizjologiczne i znów mogliśmy wyruszyć dalej. Po 11 godzinach jazdy (czyli tak ok. 20.30) byliśmy już na miejscu (pomijając fakt, że mieliśmy być o 19.00 a koło jeszcze nam poszło i musieliśmy dojeżdżać na dojazdówce to i tak się dobrze wyrobiliśmy! :) Od razu po wejściu i zakwaterowaniu się w hotelu poszliśmy na kolację, a po jedzeniu zebraliśmy się jeszcze na holu, by "uczcić" nasz pierwszy dzień.  

 

DNI SPĘDZONE W LEGOLANDZIE  

 

      W Legolandzie było niesamowicie! - mówią nasi trzej Marzyciele: Patrycja, Michał i Patryk. Udało nam się zaliczyć wszystkie roelcoastery, karuzele, kolejki i inne fajne atrakcje! Wszyscy bawili się świetnie, ale największy ubaw był wtedy, kiedy robiliśmy sobie zdjęcia na kolejkach! Patrycji najbardziej spodobało się kino 4D i choć było po niemiecku to najfajniejsze były efekty, kiedy padał na nas deszcz, nagle zawiał wiatr i spadały płatki śniegu..... Michałowi najbardziej podobało się tak zwane przez nas ramię, do którego się wchodzi a ono obraca cię jak tylko ci się podoba... do góry, na dół, w prawo i w lewo ... a Patryk? Myślę, że mu wszystko się podobało :) Ale chyba najbardziej to statki, na których można było wykonywać abordaże, oblewać się wodą i poczuć się jak prawdziwy pirat! Arrr! Pisząc tą relację chciałam podziękować: Za to, że dzięki Wam odzyskałam telefon! bo gdyby nie to, że Byliście cierpliwi i poczekaliście ze mną i staraliście się dogadać po angielsku nie znalazłabym Sony Ericssona :) Dzięki, że sprawdziłam się jako dobry przewodnik :-) A najbardziej dziękuję za to, że Byliście najsympatyczniejszymi, najweselszymi rodzinami, z którymi dotychczas się spotkałam. Właśnie przez takich ludzi jak Wy - praca w Fundacji nabiera jeszcze barwniejszych kolorów. Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam!

 

  WYJAZD  

 

       Niestety... niestety już koniec nie ma już nas! Tak miło spędziliśmy ten czas, że nikt nie chciał się rozstawać :) Kiedy przyjechaliśmy... przytuliliśmy się wszyscy, ale nie byliśmy smutni. Bo przecież będziemy w kontakcie:)