Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Eurodisneylandu

Fabian, 10 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Warszawa

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2008-02-16

Do spotkania doszło w sobotni poranek. Razem z Donatą udałyśmy się pociągiem do Żyrardowa. 
W mieszkaniu przywitała Nas mama i sam Marzyciel z bardzo uradowaną twarzyczką. 
Fabian - Marzyciel - okazał się bardzo sympatycznym dziesięcio letnim chłopcem. Co prawda, miał tremę przed naszym spotkaniem i troszkę się Nas wstydził, ale udało się Nam razem przełamać granice, czemu pomógł lodołamacz, na który wybrałyśmy gry komputerowe. Nasz Marzyciel, bowiem, bardzo interesuje się grami - lubi budować nowe miasta i tworzyć strategię do prowadzenia różnych interesów. Jest on także wielkim miłośnikiem dinozaurów, z zapałem pokazał Nam ich modele, które sam stworzył. Ma bardzo obszerną wiedzę na ich temat, którą ma nam się pochwalić na następnym spotkaniu - a więc czekamy z niecierpliwością. 
Po pewnym czasie wzajemnego poznawania, nadeszła chwila wytypowania marzenia. Fabian przyznał się, że już wcześniej się nad tym zastanawiał. Jako swoje marzenie wybrał wyjazd do Eurodisneylandu, ponieważ ciekawi go bardzo ta bajeczna i tajemnicza atmosfera. 
Zatem rozpoczynamy prędko załatwianie, aby Nasz Marzyciel jak najszybciej mógł przybyć do tej bajkowej krainy.


Chciałbyś pomóc Nam w realizacji marzenia Fabiana? Skontaktuj się z wolontariuszami:
Ewelina - ewela_162@o2.pl

 

spełnienie marzenia

2009-08-26

Piątek 21 sierpnia,

lotnisko Okęcie. Spotykamy się, pełni entuzjazmu i podekscytowani czekającą nas podróżą. Dla Fabiana i Jego Mamy to pierwszy w życiu lot samolotem, a więc niezaprzeczalnie dodatkowe emocje. Jeszcze moment, odprawa, chwila oczekiwania i…. w górę, w chmury! Po około dwóch godzinach – Paryż, lotnisko Charles De Gaulle i czekający na nas przemiły taksówkarz, który zawozi nas do Magny le Hongre, celu podróży. Ja już znam to miejsce, więc łatwo mi się poruszać wśród ponad stu podobnych, pięknych wilii. Jest i nasza! Wieczorne pogaduchy, kolacja i idziemy spać - rano musimy mieć siły na czekające nas atrakcje…

Sobota.

Piękna pogoda. Disneyland. Raj dla dzieci i niektórych dorosłych. Zaczynamy od dużego parku Disneyland Park, gdzie korzystamy z tych wszystkich atrakcji, na które ma ochotę Fabian. Okazuje się, że to niemal wszystkie dostępne w parku i że udaje nam się w pełni z nich skorzystać! „Star Tours” – wycieczka symulatorem z „Gwiezdnych wojen” przenosi nas w inną galaktykę. Kabiną buja na wszystkie strony – pokonujemy głębokie kosmiczne korytarze, zanurzamy się w przestrzeń międzygalaktyczną…. Koniec podróży. Jesteśmy znowu na Ziemi. Czas na „Autopię” – przejażdżkę autem z lat 50-tych po długim torze. Szkoda, że nie wolno się zderzać ani ścigać…. Ale i tak jest fantastycznie! Teraz domek Piotrusia Pana, gdzie odbywamy lot jego tajemniczym pojazdem, wznosząc się ponad krainę Nibylandii, mijając po drodze cudowne bajkowe krajobrazy. W podobny sposób zwiedzamy domek Pinokia i zamek Królewny – „Fantasyland”. Filiżankowa karuzela przyprawia nas o lekki zawrót głowy, więc kręcimy filiżanką raz w jedną, raz w drugą stronę, coraz szybciej… ufff… „Może przepłyniemy się statkiem Piratów z Karaibów”? – pyta Fabian. I już na nim jesteśmy. Mijamy wodospady, woda lekko nas opryskuje, czujemy się jak w innym świecie. Czas na Dom Strachu. Przestaje być miło, zaczyna być strasznie. Duchy, kościotrupy, zjawy, wyłaniające się z ciemności, tajemnicze głosy………. Wesoło jest za to na karuzeli, na której wznosząc się na małych słoniach w górę i w dół – podziwiamy park z góry. W końcu dochodzimy do górskiej kolejki „Indiana Jones”. Ja tym razem poczekam… Fabian z Mamą są odważniejsi. Wracają zadowoleni i dumni z siebie, czemu wcale się nie dziwię – krzyki pasażerów kolejki słychać prawie w całym Disneylandzie!
Jeszcze tylko obiad, lody, kilka chwil w disneylandowym supermarkecie, oglądanie parady postaci Disneyowego świata i… powrót do hotelu.


Niedziela.

Pogoda jeszcze piękniejsza, niż w sobotę. Tego dnia czeka na nas Walt Disney Studios Park, którego zwiedzanie rozpoczynamy od przejażdżki kolejką… Wydawać by się mogło, że to zwykły pociąg, ale nic bardziej mylnego! Okazuje się, że czekają nas niemałe niespodzianki. W pewnej chwili pociąg się zatrzymuje i… rozpoczyna się nieoczekiwany pokaz efektów specjalnych. Pożar, trzęsienie ziemi, wodospad… wrażenie jest niesamowite!
Crush’s Coaster, wzorowany na kreskówce „Gdzie jest Nemo”, to zabawa dla wyjątkowo odważnych. Tacy okazujemy się wszyscy troje i… za moment nurkujemy w głębinach oceanu w specjalnych kapsułach w kształcie żółwi. Tempo jest niezwykle szybkie i na chwilę przerażenie odbiera nam głos… ale już za chwilę wszyscy krzyczymy w niebogłosy!
Nie odmawiamy sobie pysznego posiłku, lodów na ochłodę oraz seansu w sali kinowej, gdzie czujemy się, jakbyśmy sami grali rolę w filmie. Postać z widowni wchodzi na scenę i po chwili… oglądamy ją na ekranie…
Jeszcze „Stitch Live” – show z udziałem ulubieńca najmłodszych, przejażdżka pociągiem dookoła parku….. i czekają nas zakupy. Co wybrać? Co będzie najlepszą pamiątką przypominającą te cudowne chwile? Fabian nie ma wątpliwości. Już za chwilę na Jego ręce widać prześliczny zegarek z Myszką Miki. Sama bym taki chciała!

Poniedziałek.

Wieża Eiffla, to obowiązkowy punkt programu, zatem kierujemy się na zachód miasta. Mamy szczęście, bo stoimy w kolejce po bilety tylko pół godziny! Delektując się wspaniałymi widokami z drugiego poziomu wieży obserwujemy nadciągające chmury… Jednak nie przeszkadzają nam ani one ani deszcz, który za chwilę się pojawia. Wsiadamy na statek! Podczas rejsu Sekwaną przerywamy na chwilę podróż, aby obejrzeć i zwiedzić Katedrę Notre Dame i całą wyspę. Przysiadamy w zacisznej knajpce, gdzie przy przepysznych omletach i kawie przeczekujemy ulewę. Kiedy deszcz ustaje – płyniemy na Pola Elizejskie. Przemiły spacer. Jest wieczór, dużo ludzi… Jesteśmy zmęczeni, bolą nas nogi ale nie czujemy tego wcale. Odwiedzamy po drodze kilka salonów samochodowych i innych ciekawych miejsc i delektujemy się cudowną atmosferą tej najsłynniejszej ulicy Paryża. Jeszcze kilka fotek przy Łuku Triumfalnym i powrót, w końcu „jutro też jest dzień”…


Wtorek.

Upał, słońce, lekki wiatr. Fabian marzy o tym, żeby zobaczyć szklane piramidy, więc jedziemy do Luwru. Chłoniemy atmosferę tego monumentalnego gmachu i pod ogromnym jego wrażeniem udajemy w dalszą podróż – na Montmarte. Charakterystyczny wiatrak kabaretu Moulin Rouge, urokliwe uliczki, bazylika Sacre Coeur, której biała sylweta wzbija się wysoko się wysoko ponad zabudowę i jest jedną z najbardziej charakterystycznych budowli Paryża. Montmartre, to magiczna okolica, tętniąca artystyczną atmosferą. Zatrzymujemy się w kawiarni, obserwujemy ulicznych malarzy, karykaturzystów ale mimo zachęt - nie dajemy się skusić na pozowanie. Może warto coś zostawić na następny raz?


Środa

To już koniec naszego wyjazdu. Marzenie Fabiana się spełniło. Cieszę się, że mogłam być tego świadkiem i w jakiś sposób się do tego przyczynić. Wracamy do domu… Ale wspomnienia pozostaną - na zawsze.