Moim marzeniem jest:

Kolejka elektryczna

Wiktor, 4 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Trójmiasto

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2006-05-04

Przyjechaliśmy na spotkanie z Wiktorkiem i jego mamą w śliczny wiosenny dzień i w takim też wiosennym nastoju zastaliśmy naszego małego marzyciela. Wiktorek ma 4 latka i jest wielbicielem Kubusia Puchatka i jego przyjaciół. Przywieźliśmy dla niego puzzle z jego ulubieńcami i małego pluszaka. Wiktorek z niepohamowaną radością opowiadał o Kubusiu, pieczeniu z mamą francuskich ciastek, sadzeniu roślinek na balkonie i swoim marzeniu. A jest nim mała kolejkowa kraina z "samo - jeżdżącą ciuchcią". Wiktorek namalował obrazek, który dokładnie opisywał malując. Jest na nim lokomotywa i drzewa i parking, czyli to, co powinno się znaleźć w jego krainie kolejki. O tym czego nie namalował, dokładnie nam opowiedział śmiejąc się głośno przez cały czas. Kraina powinna "zajmować cały pokój, tak by nie mógł przejść". "Kolejka ma jeździć po torach i przejeżdżać przez tunele, zatrzymywać się na stacjach, przejeżdżać przez mosty, mijać lasy, ale liściaste, bo te drzewa z igłami kłują". W tej krainie mają znajdować się "ludzie, zwierzątka i semafory, jeziorko i góra i miasteczko i parking przy stacji", który można zobaczyć na rysunku Wiktorka. Wiktorek uwielbia kolejki i wszystko co się z nimi wiąże. Przejażdżka kolejką lub wycieczka do starej parowozowni tez byłaby dla niego wielką przygodą. Już sama rozmowa z Wiktorkiem o tym jak ma wyglądać ta wymarzona kraina, przez którą przejeżdża pociąg wywoływała mnóstwo radości. Marzyciel tak się rozbawił i rozbrykał, że na zakończenie naszego spotkania "brykał" na czworakach ze znacznie większym od siebie wolontariuszem Kubą i udawał tygryska. Spotkanie z tak radosnym i pełnym energii marzycielem, wprawiło nas w dobry nastrój i w drodze do domu snuliśmy pomysły o tym, jak będziemy spełniać marzenie małego, acz wielkiego duchem wielbiciela kolejek i Kubusia Puchatka.


spełnienie marzenia

2006-06-04

W niedzielę spełniliśmy marzenie 4 - letniego Wiktorka, by w jego pokoju na dobre zadomowiła się kolejkowa kraina. I tak też się stało :). Podejrzewam, że ta kraina rozprzestrzeni się również na inne pokoje.

Wczorajszy dzień był dla mnie pełen wzruszeń i trwa nadal.

Z ogromnym uśmiechem na ustach, myślę o wszystkich, którzy się zaangażowali w realizację marzenia Wiktorka i przyczynili się do tego, że chłopczyk oniemiał z radości a jego rodzina i wszyscy pozostali razem z nim.

W samo południe rozpoczęliśmy zwiedzanie skansenu Parowozowni w Kościerzynie w gronie 22 osobowym! Tyle osób, chciało Wiktorkowi towarzyszyć. Byli więc: rodzice i dziadkowie i ciocie i kuzyni i wolontariusze i uczennice z liceum, które uzbierało pieniądze na realizację marzenia i kierowcy... jednym słowem duuuuża grupa:).

W skansenie zaopiekował się Wiktorkiem pan w mundurze kolejarza, który nas wprowadził na teren skansenu i podarował Wiktorkowi prezenty: czapkę, koszulkę, baloniki i kartki z zabytkowymi parowozami. Parowozów było bardzo, bardzo dużo! Dla czteroletniego marzyciela, który uwielbia kolejki, prawdziwy raj. Do większości parowozów mógł wejść, a że byli z nim jego rówieśnicy to i zabawa była przednia. Ja sama zaproszona do świata dziecięcej wyobraźni podróżowałam z nimi po całej Polsce zabytkowymi parowozami. Największe wrażenie zrobił na Wiktorku zabytkowy wagon pocztowy, którym przewoził swoje kartki - prezenty. Parowozy w skansenie są oczywiście nieruchome, natomiast siła dziecięcej wyobraźni nie zna granic, zatem na czas pobytu Wiktorka były, uwierzcie mi! Nie wiem ile czasu dokładnie spędziliśmy w skansenie, w każdym razie, wycieczka była pierwszą z niespodzianek.

Do domu Wiktorka wróciliśmy bardzo malowniczą drogą, po to, by zaskoczyć go wielka i wymarzoną przez niego niespodzianką. Jeszcze przed wyjazdem do Kościerzyny, w tajemnicy przed nim, ukryliśmy z Kubą i tatą Wiktorka kilka ogromnych paczek w jego pokoju a w nich drewniane elementy kolejkowej krainy. Już zapakowane paczki zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Pokój Wiktorka wyglądał tak, jakby właśnie odwiedziło go kilku Świętych Mikołajów. Wiktorek przeczuwał, że w domu będzie czekała niespodzianka, ale to, co zobaczył, kiedy wszedł do domu, wprowadziło w go stan totalnego osłupienia. Dobrze, ze tato trzymał go na rękach. Wiktorek patrzył i patrzył i powiedział bardzo cichutko, na wydechu, z lekkim niedowierzaniem:

"To ja to wszystko zamówiłem?". Tato postawił go wśród paczek a my pomagaliśmy mu je rozpakowywać. Okazało się, że wiele paczek, kryje w sobie po kilka mniejszych. Nagle cały pokój utonął w drewnianych torach, mostach, ludzikach, zwierzątkach, zwrotnicach, semaforach, parowozach, wagonikach, drzewkach. Pojawiła się farma, straż pożarna, bank... a przede wszystkim ogromna radość na twarzy Wiktorka i jego bliskich, pomieszana z wyraźnym niedowierzaniem. Tato zapytał go, czy spełniło się jego marzenie. Wiktor powiedział, że "właśnie tak to sobie wymarzył". To zdanie wypowiadał wczoraj kilkukrotnie /po raz pierwszy, kiedy zobaczył parowozy w skansenie/. Wspomnienie wczorajszego dnia jeszcze długo będzie mnie poruszało i wzruszało. Wiktorek jest dla mnie pierwszym marzycielem, któremu towarzyszyłam od pierwszego spotkania, aż po spełnienie marzenia.

Wiktor i jego rodzice zaprosił mnie i Kubę na podziwianie kolejkowej krainy w pełnej okazałości, kiedy już ją rozłożą.

Zatem spotkamy się wkrótce.