Moim marzeniem jest:

Samolot zdalnie sterowany

Patryk, 10 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Szczecin

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Sponsor Anonimowy

pierwsze spotkanie

0000-00-00

Patryk jest jednym z pierwszych dzieci, które odwiedziliśmy. Nic też dziwnego, iż przed spotkaniem towarzyszyła nam trema, ale nie trema paraliżują, a raczej trema mobilizująca.

Na samym początku mieliśmy problemy, aby znaleźć właściwy adres. Jednak po krótkim błądzeniu udało nam się dotrzeć do właściwego mieszkania. Drzwi nam otworzyła radosna i uśmiechnięta kobieta, jak się później okazało mama Patryka, i zaprosiła nas do środka. Zaraz po wejściu podarowaliśmy dwa lodołamacze: jeden, dwa komplety puzzli, Patrykowi, a drugi, chrumkającą świnkę-przytulankę, jego siostrze. Wybór prezentów był nieprzypadkowy, już podczas rozmowy telefonicznej z mamą chorego chłopca udało nam się ustalić, co też może jej dzieciom przypaść do gusty. Jak zwykle gust matki okazał się nieomylny i pozwolił nam nawiązać kontakt.

Jak wielkim była dla nas zaskoczeniem niezwykła komunikatywność 10-letniego Patryka. Bez trudu zaczęliśmy rozmawiać, oczywiście o marzeniach. Poprosiłem chorego chłopca o narysowanie owego marzenia. Powoli, z dziecięcą gracją, powstawał rysunek: jakiś dziwny, podłużny przedmiot, później odchodzące od niego skrzydła i ogon? Tak, tak! To był samolot zdalnie sterowany. Marzeniami alternatywnymi była podróż do Disneylandu oraz zostanie rycerzem.

Zrobiliśmy parę fotek, przy których wszyscy się wygłupiali i zaczyeliśmy układać podarowane puzzle: najpierw sam chłopiec, później my, a na koniec siostra i mama Patryka. Zanim się obejrzeliśmy już leżeliśmy wszyscy na podłodze, pomagając sobie nawzajem.

Nawet nie zauważyliśmy, że byliśmy ponad 3 godziny, tak czas szybko i mile leciał. W końcu przyszła pora na pożegnanie, które było dla nas raczej zapowiedzią kolejnego spotkania z tak cudownym dzieckiem, jakim jest Patryk oraz z jego rodziną. Wychodząc z domu wiedzieliśmy jedno: musimy spełnić to marzenie!

spełnienie marzenia

2005-10-25

W jesienne popołudnie wyruszyliśmy z wizytą do Patryka by spełnić jego największe marzenie - zdalnie sterowany samolot. W domu naszego marzyciela zostaliśmy przyjęci z duża serdecznością i radością, co przede wszystkim było widać na twarzy naszego marzyciela. Mama Patryka okazała się przemiłą osobą. Od razu nasza uwaga skupiła się na samym chłopcu, który bardzo szybko wyjął z dużego pudła złożony samolot. Pierwsze chwile naszej wizyty przebiegły na składaniu samolotu, w czym trochę pomagaliśmy. Oczywiście najważniejszą rzeczą dla naszego marzyciela było przetestowanie samolotu na powietrzu, niestety pogoda pokrzyżowała nam ten plan. Kropiący deszcz i silny wiatr to niestety złe warunki dla latającego modelu. Ale na pewno gdy tylko pogoda się poprawi Patryk będzie mógł ujrzeć swój wymarzony samolot w powietrzu. Na co czeka bardzo niecierpliwie, ponieważ Patryk jest bardzo energicznym chłopcem. Odczułam to na własnej skórze kiedy zniecierpliwiony Patryk uruchomił maszynę i zleciał nią prosto na podłogę przy okazji wkręcając mój palec w śmigło. Ale nie bolało : ))). Dalsza część wizyty upłynęła podczas miłej rozmowy z rodziną Patryka i nim samym. Nasze radosne uśmiechy były często przerywane szczekaniem Igi, dwu letniej jamniczki - ona także bardzo się cieszyła z naszej wizyty, co okazywała merdaniem swego ogonka. W tak sympatycznej atmosferze nawet nie zauważyliśmy iż jesteśmy tu już ponad dwie godziny. Musieliśmy się więc już żegnać. Mama Patryka odparła iż zaprasza nas w przyszłości na herbatę. Na pewno skorzystamy z tego zaproszenia, gdyż czas spędzony w gronie tej rodziny to dla nas duża radość. Wymieniliśmy pożegnalne uściski dłoni i powoli opuszczaliśmy tę radosną atmosferę. Gdy wyszliśmy z klatki schodowej, ujrzeliśmy w oknie na czwartym piętrze jak Patryk macha nam na do widzenia.
Wspaniała atmosfera trwa w nas nadal, co tylko dopinguje do dalszej pracy.