W sobotni poranek, caÅ‚kiem zimny poranek udaÅ‚yÅ›my siÄ™ do Åšwiebodzina z nadziejÄ… wlania radoÅ›ci w serduszko naszego podopiecznego. JechaÅ‚yÅ›my speÅ‚nić marzenie Piotrusia, naszego Marzyciela. StanęłyÅ›my w trzy przed drzwiami nieÅ›miaÅ‚o w nie pukajÄ…c. BiÅ‚a od nas fundacyjna zieleÅ„ balonów, w rÄ™kach trzymaÅ‚yÅ›my piÄ™knie zapakowane i przewiÄ…zane zielonÄ… wstążkÄ… paczki. WydawaÅ‚o nam siÄ™, że po otwarciu drzwi nie bÄ™dzie wÄ…tpliwoÅ›ci z jakÄ… misjÄ… przyjeżdżamy. A jednak… nie wszystko byÅ‚o takie jasne. Owszem nasz Marzyciel nas rozpoznaÅ‚ i jak siÄ™ później okazaÅ‚o, nawet wiedziaÅ‚ o naszej wizycie, ale zupeÅ‚nie nie spodziewaÅ‚ siÄ™, że przyjeżdżamy speÅ‚nić jego marzenie.
Po otwarciu drzwi PiotruÅ› patrzyÅ‚ na nas raczej z niedowierzaniem. Zapytany czy wie kto i po co do niego przyszedÅ‚, po namyÅ›le powiedziaÅ‚, że tak. OmiatajÄ…c wzrokiem pakunki prowadziÅ‚ nas do salonu. W pierwszej kolejnoÅ›ci przed jego oczy trafiÅ‚ mniejszy kartonik. Å»artowaÅ‚yÅ›my sobie, że teraz takiej wielkoÅ›ci sÄ… laptopy gamingowe, ale nie daÅ‚ siÄ™ zwieść. Z coraz wiÄ™kszym uÅ›miechem na twarzy i wielkÄ… starannoÅ›ciÄ… rozpakowywaÅ‚ zawiniÄ…tko. Przecież nie wiadomo co siÄ™ kryje pod kokardÄ… i ozdobnym papierem, wiÄ™c ostrożnoÅ›ci nigdy za wiele. Kiedy udaÅ‚o mu siÄ™ pozbyć tego zewnÄ™trznego opakowania z niedowierzaniem zawoÅ‚aÅ‚ „ to sÅ‚uchawki”, i przystÄ…piÅ‚ do wyciÄ…gania poszczególnych elementów na stóÅ‚. Po chwili usÅ‚yszaÅ‚yÅ›my, że sÄ… fajne. A po podniesionym gÅ‚osie, gdy wylÄ…dowaÅ‚y na jego uszach wnioskowaÅ‚yÅ›my, że chyba dość dobrze tÅ‚umiÄ… dźwiÄ™ki z zewnÄ…trz. Zachwycony tym dodatkiem z zadowoleniem stwierdziÅ‚, że mu siÄ™ przydadzÄ….
Po chwili jednak sÅ‚uchawki poszÅ‚y w odstawkÄ™, bo zostaÅ‚a przecież jeszcze jedna wielka paczka do rozpakowania. Znów z dużą starannoÅ›ciÄ… i ostrożnoÅ›ciÄ… wziÄ…Å‚ siÄ™ za to zadanie. RobiÅ‚ to z ogromnym przejÄ™ciem wypowiadajÄ…c na gÅ‚os swoje myÅ›li, że chyba wie co tam jest. W napiÄ™ciu otwieraÅ‚ poszczególne kartony chcÄ…c jak najszybciej potwierdzić, czy jego przypuszczenia sÄ… sÅ‚uszne. I rzeczywiÅ›cie tak byÅ‚o. Po chwili na stole wylÄ…dowaÅ‚ piÄ™kny laptop gamingowy, czyli najwiÄ™ksze marzenie Piotrusia. Od momentu rozpakowania sÅ‚uchawek, a za chwilkÄ™ laptopa, uÅ›miech wÅ‚aÅ›ciwie nie schodziÅ‚ mu z ust. I chyba nikogo nie zdziwi informacja, że oczywiÅ›cie chciaÅ‚ go natychmiast używać. Ale niestety, najpierw trzeba byÅ‚o go podÅ‚adować, choć trochÄ™. Szybko zmobilizowaÅ‚ brata, żeby wyszukaÅ‚ przedÅ‚użacz, by móc czym prÄ™dzej podłączyć go do to zasilania. W miÄ™dzyczasie zaczÄ…Å‚ przyglÄ…dać siÄ™ wszystkim elementom, które byÅ‚y w pudeÅ‚ku. OkazaÅ‚o siÄ™, że sÅ‚uchawki majÄ… jeszcze mikrofon, że laptop ma specjalny przyrzÄ…d do sterowania dźwiÄ™kiem, bez korzystania z myszki. Ale to w koÅ„cu laptop gamingowy, wiÄ™c jest przystosowany dla graczy. Widać byÅ‚o, że z każdÄ… minutÄ… zadowolenie byÅ‚o coraz wiÄ™ksze. OczekujÄ…c na uruchomienie siÄ™ laptopa nasz podopieczny chÄ™tnie pozowaÅ‚ do zdjęć, a to w sÅ‚uchawkach, a to bez sÅ‚uchawek, a to przy laptopie, a to obok. Nagle usÅ‚yszaÅ‚yÅ›my „o rany, on ma czerwonÄ… klawiaturÄ™”. Hmm…..jak to ma czerwonÄ… klawiaturÄ™, kiedy laptop byÅ‚ w czarniusieÅ„ki jak smoÅ‚a? – zadawaÅ‚yÅ›my sobie pytanie. Jeden rzut oka na klawiaturÄ™, wszystko wyjaÅ›niÅ‚. Otóż, lekko już podÅ‚adowany sprzÄ™t rozbÅ‚ysnÄ…Å‚ czerwonym kolorem wokóÅ‚ klawiszy. I ten nieoczekiwany gadżecik dostarczyÅ‚ naszemu podopiecznemu dodatkowej porcji radoÅ›ci. Później przyszÅ‚a pora na konfigurowanie dostÄ™pu, szÅ‚o mozolnie, ale cóż siÄ™ dziwić, jak uwaga byÅ‚a co chwilkÄ™ rozpraszana przez wolontariuszki.
ZwieÅ„czeniem tego miÅ‚ego, sobotniego poranka byÅ‚ tort. Zapytany czy lubi malinowy, bo taki wÅ‚aÅ›nie wylÄ…dowaÅ‚ na stole, odpowiedziaÅ‚, że to jego ulubiony. OsobiÅ›cie go pokroiÅ‚ i każdy z obecnych dostaÅ‚ swój kawaÅ‚ek.
Na koniec wrÄ™czyÅ‚yÅ›my Piotrusiowi Dyplom Marzyciela. Jego wzruszenie i wdziÄ™czność byÅ‚y widoczne najbardziej w oczach. Na twarzy malowaÅ‚a siÄ™ radość i szczęście. DaÅ‚o siÄ™ zauważyć, że miaÅ‚ ochotÄ™ siÄ™ z nami wyÅ›ciskać, ale w dobie pandemii zadowoliliÅ›my siÄ™ „żóÅ‚wikiem” … i kolejnym „żóÅ‚wikiem” … i kolejnym. Z uÅ›miechami na twarzy i ciepÅ‚em w sercach opuszczaÅ‚yÅ›my dom Piotrusia w poczuciu dobrze speÅ‚nionej misji. Uszczęśliwionej twarzy Piotrusia nie zapomni żadna z nas.
SpeÅ‚nienie marzenia byÅ‚o możliwe dziÄ™ki firmie Cocodrillo, której skÅ‚adamy serdeczne podziÄ™kowania.