Moim marzeniem jest:

Power Rangers

Mateusz, 7 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Poznań

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Goście weselni Doroty i Waldemara Wojnowskich

pierwsze spotkanie

2007-03-03

W sobotnie, marcowe popołudnie, przyszedł czas na wizytę u naszego Marzyciela. Przyjemność odwiedzenia Mateusza - bo tak właśnie ma na imię nasz Marzyciel - przypadła Mai, Soni i piszącemu te słowa. Po dotarciu na miejsce, przywitał nas tata Mateuszka. Potwierdził nasze przypuszczenia, że jest w domu ktoś, kto nie może się nas doczekać, więc już po chwili witaliśmy się z niecierpliwym Marzycielem i jego starszą siostrą.

Jak wykazuje praktyka, lodołamacz przydaje się zawsze, bez względu na to, czy pierwszy kontakt wolontariuszy z marzycielem jest łatwy czy trudny. Spełnia doskonale swoją rolę jako pośrednik w nawiązywaniu przyjacielskich stosunków. W tym przypadku mieliśmy traktor z przyczepą, który od razu po rozpakowaniu został poddany testom na wszelkie możliwe sposoby. Były zabawy w wyścigi z innymi pojazdami, różnego rodzaju kolizje i zderzenia. Na szczęście traktor okazał się zbudowany tak solidnie, że wychodził bez szwanku z każdej opresji.

Zabawa zabawą, ale najważniejsze w tym dniu były marzenia, więc nakierowaliśmy rozmowę na ten temat. Już po chwili Mateusz zaczął pilnie rysować. Kiedy ostatni rysunek był skończony, poprosiliśmy Mateusza, by wybrał to marzenie, które jest dla niego najważniejsze i sprawi mu najwięcej radości. Wybór był prosty i ekspresowy: Power Rangers (dla niewtajemniczonych: super bohaterowie, super bajki, o super walce dobra ze złem, gdzie dobro zawsze zwycięża). W skład tego Marzenia wchodzą figurki, zabawki, przybory szkolne i wszystko, co się kojarzy z Super Power Rangersami. Drugim marzeniem Mateuszka jest żywy królik. Trzecie marzenie związane jest z zainteresowaniami chłopca, czyli traktorami. Gdyby pierwsze marzenie nie było możliwe do zrealizowania, a na drugie nie byłoby zgody rodziców, to trzecim marzeniem jast.... traktor na akumulator.

inne

2007-05-26

Wesoła ekipa wolontariuszy rusza z Poznania z bardzo ważną misją - uczynienia z Mateusza prawdziwego Power Rangersa! Misja to nie byle jaka, wszyscy zdają sobie sprawę, jak trudno dziś o super bohatera.

Mateuszek chyba od rana "czuł pismo nosem", bo przywitał nas już przy furtce. Przed Power Rangersem nie da się nic ukryć. Oczy robiły mu się coraz większe  wraz z każdą wyciąganą z bagażnika paczką, a gdy ułożyliśmy wszystkie na dywanie wyglądały jeszcze bardziej imponująco, więc z "niepokojem" patrzyliśmy na Mateusza. Wszystko w porządku, ale tak wielkich szczęśliwych oczu, mógł mu teraz pozazdrościć każdy prawdziwy Power Rangers.

Początkowo Marzyciel spokojnie i metodycznie wybierał paczki do rozpakowania, by po chwili... ruszyć szturmem na wszystkie prezenty. Zaczął się wyścig z czasem i zielonymi opakowaniami. Nagle pokój zapełnił się papierami, a Mateusz zginął w czeluściach kartonów. W szale rozpakowywania zerkał raz po raz na największe z pudeł, czując, że to będzie wielki finał. Koniec końców nasz Marzyciel pojawił się w niebieskim stroju Power Rangersa z mieczem w dłoni. Na kanapie imponująco prezentowała się pokaźna kolekcja gadżetów. Teraz dopiero przyszedł czas na największą paczkę.

Wielkie dwa kaski z możliwością komunikowania się to podstawa każdego szanującego się Power Rangersa! Mateuszek "zapiał" z zachwytu! Jeszcze zdążył pozować do kilku zdjęć, by po chwili ruszyć razem z siostrą na podwórko, by... ratować świat. Mateusz był tak podekscytowany, że śmiał się radośnie i wierzgał nogami. Tacie przypadła trudna rola Trobiana (przeciwnik Power Rangers). Współczujemy siniaków. Nie chcąc dłużej odciągać naszego Power Rangersa od jego wielkiej misji, pożegnaliśmy się i ruszyliśmy z powrotem do Poznania, choć wtedy właśnie  zabawa pewnie na dobre się zaczęła... Serdeczne dziękujemy Państwu

DOROCIE i WALDEMAROWI WOJNOWSKIM
którzy zebrali na swoim Ślubie  pieniążki, aby razem ze swoimi gośćmi spełnić marzenie Mateuszka.
Chcemy również podziękować Dobrym Duchom tego marzenia, którzy przyczynili się do wzbogacenia kolekcji Naszego Marzyciela ofiarowując różne gadżety:

Pani Sylwii Konieczce z firmy BENIAMIN,  Panu Marcinowi Leszczyńskiemu z firmy AREAND,   Panu Grzegorzowi Froese, Panu Andrzejowi Gałgan, Pani Monice Radosz,  Oddziałowi FMM we Wrocławiu
Oraz tym, którzy dorzucili swoją cegiełkę dając rabacik na swoje produkty, czyli:
 Panu Pawłowi Michałowskiemu, Panu Mariuszowi Bąkowskiemu, Panu Przemysławowi Lewandowskiemu.